Copy Link
Add to Bookmark
Report

Vision Issue 0

eZine's profile picture
Published in 
Vision
 · 5 years ago

 
…ÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕª
≤≤≤≤≤ .oO issue#0 Oo. ≤≤≤≤≤
≤≤ »ÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕÕº ≤∞ ≤
≤∞ ≤∞∞ ≤∞ ≤≤≤∞ ≤∞ ≤≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤∞∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤≤≤∞ ≤≤∞
≤≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞≤∞ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤≤ ≤∞ ≠≤∞ ≤≤ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞≤∞ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≠≠ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤ ≤∞ ≤≤∞ ≤∞
≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≠ ≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤≤∞∞ ≤≤∞ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤ ≤∞ ≤∞ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤ ≤∞
≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞
≤≤ ≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤≤∞ ≤≤∞ ≤∞ ≤∞ ≤∞
≠≤∞ ≠≤∞ ≠≤≤≤≤∞≠ ≠≤∞ ≠≤≤≤∞ ≤≤∞ ≠≤≤∞
≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠≠≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠≠
≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠ ≠≠≠≠
≠ ≠≠ ≠≠≠≠ ≠≠ ≠≠ ≠≠ ≠≠≠
≠ ≠≠≠ ≠ ≠ ≠ ≠≠
mazovia font ≠≠ ≠
≠ ≠



"Coû na poczÜtek" fififififi∞∞∞∞∞fififififi∞∞∞∞fififififififi
Tak sië skíada, ße to co czytacie na poczÜtku fifififi∞ ∞fififififi∞ ∞fifififififi
pisaíem na ko§cu tzn. w momencie gdy wszystkie arty-fifififi∞∞ ∞fififi∞ ∞fififififi
-kuíy byíy gotowe. Mogë zatem podsumowaç "nasze fififififi∞ ∞fi∞ ∞fifififififi
wypociny". fififififi∞∞ ∞ ∞fififififififi
To co macie przed oczyma to zerowy numer maga pt. fifififififi∞ ∞∞ ∞∞fififififi
"VISION". Jego grono redakcyjne, jeûli tak to moßna fififififi∞ ∞∞∞∞∞∞ ∞fifififififi
nazwaç, nie jest zbyt liczne - skíada sië z dw¢ch fififififi∞∞ ∞fifififi∞ ∞fififififi
os¢b (ja i GDR). Skíadanie zina w dwie osoby to fifififififi∞ ∞fifififi∞ ∞fififififi
nielada wysiíek. A jako, ße my do ludzi lubiÜcych fififififififi∞ ∞fififififi∞ ∞fifififi
sië wysilaç nie naleßymy - gazetka ma "maíy fifififififififi∞∞∞fififififififi∞∞∞∞fifififi
poûlizg". fifififififififififififififififififififififififififi
Wiemy ile art¢w powinien mieç, choçby ûredni, mag.fififififififififififi∞∞∞fifififififififififififi
Widzimy ile my naskrobaliûmy. Staraliûmy sië aby fifififififififififi∞ ∞∞fifififififififififi
teksty byíy dobre (ciekawe) ale mamy ûwiadomoûç tegofifififififififi∞∞ ∞∞∞fifififififififi
ße mogío nam to nie wychodziç; w ko§cu jest to no.0 fifififififi∞∞ ∞fifififififififi
a doûwiadczenie zdobywa sië z wiekiem. Szczerze fififififififi∞ ∞ ∞∞fifififififififi
m¢wiÜc nie przewidujë aby bez waszej pomocy wyszedí fifififififi∞∞ ∞∞fi∞ ∞∞fififififififi
nastëpny numer, wiëc jeßeli macie jakiû pomysí i fififififififi∞∞ ∞∞∞∞ ∞fififififififi
chcielibyûcie aby gdzieû sië ukazaí to ûmiaío fifififififi∞ ∞fifi∞ ∞fififififififi
moßecie go spisaç i nam go podesíaç. Nie ma ßadnych fififififi∞ ∞∞∞∞∞∞ ∞∞fifififififi
ogranicze§ jeûli chodzi o tematy, nie ma ßednej fifififi∞ ∞∞fififififi∞ ∞fifififififi
selekcji! fififi∞ ∞fifififififififi∞∞∞fififififififi
Teraz moße powiem co znajdziecie inside. Wszystkiefifififi∞∞∞fififififififififififififififififififi
arty sÜ podzielone na dziaíy np. scena, film, opowia-fififififififififififififififififififififififififi
-dania. Jakoûç tego wszystkiego jest, lekko to fifififififififififififi∞∞∞fififififififififififi
ujmujÜc, dyskusyjna. Mimo powyßszego zdania chcë wamfifififififififififi∞∞ ∞∞fififififififififi
poleciç kilka text¢w, szczeg¢lnie te z dziaíu scena.fififififififififi∞ ∞fifififififififi
Staraliûmy sië z nikogo nie kopiowaç i ukazaç scenë fifififififififi∞ ∞∞∞ ∞fififififififi
(no a przynajmniej jej czëûç) takÜ jakÜ my jÜ widzi-fififififififi∞ ∞fififi∞ ∞fifififififi
-my. Reszta badziewia to tzw. wypeínienie ale jeßelififififififi∞∞ ∞fififififi∞ ∞fififififi
ktoû ma ochotë to proszë bardzo, niech czyta. fifififififififi∞ ∞fififififi∞∞fifififififi
Jest teß taki dziaí jak "Poezja". P¢ki co sÜ tam fififififififififi∞ ∞∞∞fifififififififififi
tylko moje wiersze (bo tak sië skíada, ße od czasu fifififififififififi∞ ∞fififififififififi
do czasu zdarza mi sië coû napisaç) lecz mam fififififififififififi∞∞∞∞ ∞∞fififififififi
nadziejë iß znajdÜ sië ludzie, kt¢rzy pomogÜ prowa- fififififififi∞∞fifififififi∞ ∞fifififififi
-dziç ten dziaí. fifififififi∞ ∞fifififififi∞ ∞∞fifififi
Co do votek to moßemy je zbieraç lecz w "VISION" fififififififi∞ ∞fififi∞∞ ∞fififififi
charts¢w nie bëdzie. Tak zebrane votki odeûlemy do fififififififi∞∞ ∞∞∞ ∞fifififififi
os¢b klejÜcych innego, istniejÜcego juß maga. fififififififififi∞ ∞fififififififi
No to teraz moße napiszë kim my w og¢le jesteûmy fifififififififififi∞ ∞∞fifififififififi
(chociaß GDR zrobií to bardziej rzeczowo). Ja to ja fififififififififififi∞∞∞∞∞fifififififififififi
i wíaûciwie nie ma o czym pisaç. Na scenie jestem fifififififififififififififififififififififififififi
poczÜtkujÜcy i nie chcë nikogo ganiç ani na nikogo fififififififififififi∞∞∞fifififififififififififi
fakaç bo i nie zaleßy mi na tym. Nie naleßë do fifififififififififi∞ ∞∞fifififififififififi
ßadnej grupy gdyß w wiëkszoûci rzeczy kt¢re wykonujëfifififififififi∞∞ ∞∞∞fifififififififi
jestem cienki jak siki pajÜka, jednak ciÜgle sië fifififififi∞∞ ∞fifififififififi
uczë. GDR lub jak kto woli Robert - czíowiek, kt¢ry fififififififi∞ ∞ ∞∞fifififififififi
zaszczepií mi scenë. W jego zbiorach znajduje sië fifififififi∞∞ ∞∞fi∞ ∞∞fififififififi
poka¶na iloûç scenowych produkcji, kt¢re od czasau fififififififi∞∞ ∞∞∞∞ ∞fififififififi
do czasu przeglÜdamy urzÜdzajÜc sobie, takie maíe, fifififififi∞ ∞fifi∞ ∞fififififififi
party. Posiada dußÜ wiedzë i czasami potrafi jÜ fififififi∞ ∞∞∞∞∞∞ ∞∞fifififififi
wykorzystaç (oczywiûcie zawsze w sprawie dobra :) fifififi∞ ∞∞fififififi∞ ∞fifififififi
A poza tym ma nie¶le gadane o czym moßecie sië fififi∞ ∞fifififififififi∞∞∞fififififififi
przekonaç czytajÜc jego texty. I to wszyscy. fifififi∞∞∞fififififififififififififififififififi
PodsumowujÜc to "Coû na poczÜtek" powiem iß fifififififififififififififififififififififififififi
og¢lnie mag jest choojowy i kaßdemu kto przeczyta coû wiëcej niß arty
traktujÜce o scenie mogë tylko pogratulowaç (no i moße, jeßeli na jakimû party
mnie znajdzie i udowodni, ße czytaí coû wiëcej - postawiç winiacza).

MASA
***

MY TO MY - czyli kto.

No ten tego jakby tu sië przyznaç. Jest nas dw¢ch. Mamy pc-ty.

MASA - gí¢ny zadymiarz w tej symylacji maga. Autor wiëkszoûci tekt¢w. Pisze
wiersze i zboczone opowiadania. Kocha diho i garbatÜ Zochë. Merlin
Manson rulez ever !

GDR - drugi po silniku. Na #polishscene wkurwia ludzi jako "robert_-". Jak
ktoû mÜdry powiedziaí "scene-wacher" je¶dzi na kaßde party gdzie go
wpuszczÜ na sëpa i luka tu i tam.


Mieszkamy na straszny zadupiu (Masa nigdy sië do tego nie przyzna ale to
prawda). Najblißszy scenowiec to Amigowiec jakieû 30 kilos¢w stÜd (podobno
prawdziwy killer) - nie znam. Nastëpny to jakieû 180 kilos¢w w Warszawie (tego
skurwiela co mieszka 8 km od nas i zajebaí pierwszy dysk jaki dostaí od Masy
nie liczë. Jeûli jest taki 3lite guy to m¢gí chociaß narysowaç fucka na
kartce ûwiÜtecznej i wysíaç zamiast odpowiedzi z dyskiem). Dorwiemy, skopiemy
i opijemy to ;).

GdR


******************************************************************************

Spis treûci:

SCENA:
- "Co to jest scena?"
- Astrosyn '99
- Rush Hours '99
- Xenium '99
- "Po co sië wydaje maga"
DOWOLNY ART:
- Enter666 - czyli Microsoft w teorii spiskowej
OPOWIADANIE:
- "Czíowiek w czarnym píaszczu"
MUZYKA:
- Marilyn Manson - "Mechanical animals"
TEXT WYPEúNIAJèCY:
- "Raport z..."
FILM:
- "°oínierze kosmosu"
- "Doberman"
POEZJA:
- Masa
- Marilyn Manson
WIZJA:
- "Wizja ûwiata doskonaíego"
KONTAKTY
HIDDEN PART
******************************************************************************
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
```````````˚˚˚````````````````````````````````````````````````````````````````
`````````˚˚ ˚˚``````````````````````````````````````````````````````````````
````````˚ ˚˚ ˚`````````````````````````````````````````````````````````````
```````˚ ˚``˚˚ ˚````````````````````````````````````````````````````````````
````````˚ ˚````˚˚````````````````````````````````````````````````````````````
`````````˚˚ ˚````````˚˚˚˚```````˚˚˚˚```˚˚˚```˚˚˚```````˚˚˚˚```````````````````
```````````˚ ˚˚˚````˚ ˚˚````˚ ˚˚˚˚``˚ ˚`˚ ˚`````˚ ˚``````````````````
````````˚˚``˚ ˚``˚˚ ˚˚˚ ˚``˚ ˚ ˚˚```˚ ˚ ˚ ˚```˚ ˚˚ ˚`````````````````
```````˚ ˚``˚ ˚`˚ ˚ ˚```˚ ˚˚˚``````˚ ˚`˚ ˚``˚ ˚`˚ ˚`````````````````
````````˚ ˚˚ ˚`˚ ˚˚````˚ ˚```````˚ ˚```˚ ˚`˚ ˚˚ ˚`````````````````
`````````˚ ˚```˚ ˚````˚ ˚˚˚````˚ ˚```˚ ˚``˚ ˚````````````````
``````````˚˚˚˚˚˚`````˚˚˚˚˚``````˚˚˚˚``````˚˚`````˚˚````˚˚˚˚˚˚˚````````````````
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
" Co to jest scena "

Czy kiedykolwiek, drodzy czytelnicy, zadawaliûcie sobie pytanie co to
jest scena? Myûlë, ße wielu z was ( nawet tych kt¢rzy na scenie sÜ juß obecni
od díußszego czasu) nie potrafiÜ dokíadnie zdefiniowaç tego síowa. Ja, jak sië
teraz zastanawiam, r¢wnieß mam z tym problemy. Spr¢bujë jednak pozbieraç myûli
i napisaç jak ja to rozumiem.
Scena, w najbardziej og¢lnym znaczeniu, jest to pewna grupa ludzi,
kt¢rzy majÜ podobne zainteresowania. Jest to prawdÜ z tym, ße nie chodzi mi tu
gí¢wnie o typowe (nie chcem powiedzieç pospolite) zainteresowania takie jak:
sport, muzyka, film. Na myûli miaíem raczej komputery ( kt¢re juß teraz sÜ
nieodíÜcznÜ rzeczÜ w ßyciu "zwykíego" czíowieka) oraz to co moßna na nich
stworzyç. A stworzyç moßna naprawdë bardzo, bardzo wiele. Przede wszystkim
demka, intra i inne tego typu produkcje "audio-wizualne". W produkcjach tych
grupa lub grupy pokazujÜ co potrafiÜ. Coder, muzyk, grafik oraz wszyscy inni,
kt¢rzy dokíadajÜ swoje trzy grosze chcÜ aby ich demo byío the best, aby we
wszystkich wotkach wpisywano ich tw¢r na pole#1. Czasami sië to udaje a
czasami niestety nie. TworzÜc demo trzeba mieç pomysí, kt¢ry spodoba sië
gíosujÜcym ( ja osobiûcie nie lubië, w kt¢rych "wywalane" sÜ efekt po efekcie
bez zastanowienia, nawet jeßeli te sÜ spoko i muzyka teß jest fajna; no ale
to temat na oddzielny artykuí). IstotÜ tego co teraz piszë jest to, ßeci
ludzie wsp¢lnie coû tworzÜ a p¢¶niej pragnÜ pokazaç to innym ludziom, kt¢rzy
umiejÜ doceniç ich trud [ a przy okazji wygraç jakieû party i zgarnÜç kupë
szmalu :)].
Tutaj pojawia sië coû co nazywamy party. Party jest to pewna impreza,
kt¢ra daje moßliwoûç wystawienia swoich "rob¢tek". Jednak nie tylko. Party
jest to teß ( a moße przede wszystkim) miejsce, w kt¢rym spotykajÜ sië
scenowcy. MogÜ w¢wczas na ßywo, w rozmowie oko w oko wymieniaç doûwiadczenia,
opowiadaç sobie r¢ßne historie, odûwießaç znajomoûci i poznawaç nowych ludzi
( bo nie ma to jak rozmowa na ßywca a nie jakiû tam irc). Zaznaczyç trzeba
teß, ße party jest nieodíÜcznÜ czëûciÜ sceny.
Scena to takie coû na co skíada sië wiele czëûci skíadowych. JednÜ z tych
rzeczy jest tzw. frendship, czyli m¢wiÜc po polsku przyja¶§ z innymi
scenowcami. Osobiûcie uwaßam iß to wíaûnie ta przyja¶§ jest gí¢wnym budulcem
sceny. Zastan¢wmy sië przez chwilë co by to byío gdyby tego (tych) zwiÜzk¢w
zabrakío. Wrzyscy by ze sobÜ konkurowali na twardych zasadach, odnosili by sië
do siebie po chamsku i lekcewaßÜco i doszío by do tego, ße ze scenowania nie
czerpaíoby sië przyjemnoûci.
Przyja¶§ jednak jest i chyba bëdzie ( frendship rulez ). Oby byía i trwaía jak
najdíußej w czystej nie zbrukanej kíamstwem formie. C¢ß jest bowiem
ciekawszego niß list od kumpla-scenowca z drugiego ko§ca Polski, kt¢ry napisze
co sië u niego dzieje a takße podzieli sië informacjami, stuffem oraz przekaße
swoje poglÜdy odnoûnie najnowszych scenowych wydaße§.
Myûlë, ße nie przesadzë jeßeli napiszë iß scenowcy stworzyli wíasnÜ
subkulturë. Subkulturë, kt¢ra daje innym ludziom (np. wchodzÜcym na scenë )
akceptacjë ( bardzo bym chciaí aby tak byío ale czy tak jest?) ; subkulturë, w
kt¢rej nie waßna jest religia i w ko§cu subkulturë, kt¢ra opiera sië na
wzajemnym i PRAWDZIWYM poszanowaniu ludzkiego trudu. Ja widzë bowiem scenowc¢w
jako ludzi czynu, kt¢rzy potrafiÜ i chcÜ robiç to co im sië podoba
(oczywiûcie w pewnych granicach), a nie tylko przyglÜdaç sië pracy innych.
We¶my np. takÜ Anty Nazi Scenë, kt¢ra bardzo prëßnie dziaía w obronie swych
przekona§( yo chíopaki, w peíni sië z wami zgadzam choç jeszcze nie miaíem
okazji by daç temu dow¢d). ANS jest doskonale zauwaßalna i widaç po niej
doskonale, ße ludzie do niej naleßÜcy wießÜ w swoje przekonania i wiedzÜ jak
je przekazaç innym ludziom.
Scena to takße wszystko inne co jest z niÜ zwiÜzane: rozmowy na irc (na
scenowym kanale of coz), to wszystkie magazyny (te lepsze jak i te gorsze),
kt¢re wychodzÜ, to takße RWD, kt¢re oby nadawaío jak najdíußej.
Scena to rzeczy duße oraz te mniejsze. Taki magazyn dyskowy. Co z tego, ße
jest choojowy? I tak ludzie bëdÜ go czytaç. No moße nie wszyscy ale ja napewno
(czytam wszystko co komp wpadnie). Robië to gdyß jestem ciekawy co napisze
ktoû inny ( ktoû kogo niekoniecznie muszë znaç), jakie sÜ jego poglÜdy na
niekt¢re tematy i chcÜc nie chcÜc czegoû sië z tego maga nauczë.
Niekt¢rzy wchodzÜ na scenë szukajÜc akceptacji. Moße to byç
akceptacja czíowieka takim jaki on jest lub akceptacja jego moßliwoûci
scenowych. Taki czíowiek czasami jÜ znajduje a czasami nie. Jeßeli nie no to
trudno, przewarznie zchodzi ze sceny i szuka szczëûcia gdzie indziej ( tutaj
jest maíe przesíanie: "zwaßajcie na uczucia i poglÜdy innych").
Jednak jeßeli taki, dajmy na to Kowalski, znajdzie zrozumienie na scenie to
naturalnie na niej zostanie. Stara sië coû dla niej zrobiç. Jeßeli wszystko
robi w granicach zdrowego rozsÜdku to spoko. Lecz czasami Kowalski traci
granicë miëdzy realiami a fikcjÜ (sam nie wiem czy to dobrze czy ¶le). Scena
staje sië wtedy dla niego caíym ßyciem a to chyba nie zawsze wychodzi na
dobre. Oczywiûcie niechciaíbym uraziç sceny, w ko§cu sam jestem niÜ opëtany.
Chciaíem tylko powiedzieç, ße naleßy mieç teß jakÜû odskocznië. Bywa tak, ße
dopiero taki odskok uûwiadamia nam jak wiele znaczy dla nas scena.
Bëdë ko§czyí tego arta a w zako§czeniu napiszë, ße scena to coû czego
nie da sië zdefiniowaç, to dobro i zío (og¢lnie to scena rulez), to coû co
potrafi daç daç ulgë ale takße wessaç na amen.
No to amen.

Masa

------------------------------------------------------------------------------
ASTROSYN '99 - relacja
"Wspomnienia"
1) Dojazd
PociÜg relacji Biaía Podlaska-Warszawa, a nastëpnie poûpiech (czyt.
szybszy telepak) Warszawa-Szczecin.
Podr¢ß odbyía sië w miarë standardowo; wyjÜtkiem moße byç tutaj pewien,
ok. siedemdziesiëcio letni, bezzëbny osobnik, kt¢ry dosyç skutecznie utrudniaí
odpoczynek przed najblißszymi, jak sië zapowiadaío, gorÜcymi godzinami. Byío
jednak znoûnie.
2) Koszalin
Okoío godziny 6.00 pociÜg dotarí na miejsce. Caía nasza grupa, w liczbie
osobnik¢w sztuk dwa wyjeb (ops), wysiadía z pociÜgu i przez kilka minut
usilnie zastanawialiûmy sië jak wyjûç na "wolnÜ przestrze§". Na szczëûcie
zauwaßyliûmy kilku innych, bardziej rozgarniëtych partowicz¢w. Ich znakiem
rozpoznawczym byí ciÜgniëty ze sobÜ sprzët. Po wyjûciu z dworca pojawií sië
nowy problem. Autobus czy spacer. Jako ße Politechnika Koszali§ska (miejsce
party) znajdowaía sië w nie aß tak strasznej odlegíoûci wyb¢r padí na to
drugie. I znowu postanowiliûmy sië trzymaç znajomych, z dworca, amigowc¢w.
IdÜc za posiadaczami "przyjaci¢íki" staraliûmy sië jak najwiëcej uchwyciç z
tego dosyç ciekawego miasta. Jednak w pewnym momencie zauwßyliûmy, ße ci
ludzie nie wiedzÜ dokÜd wíaûciwie chcÜ dotrzeç. Zaczeliûmy szukaç "wíasnej
ûcießki".
Na miejsce dotarliûmy w zasadzie w momencie otwarcia. A tak na marginesie
to byliûmy przed amigowcami (he,he)
Po wejûciu od razu zauwaßyíem rozwieszone arkusze papieru, na kt¢rych
moßna byío wykazaç sië artystycznie (ciekawy i bardzo udany pomysí). Wíaûciwie
wystarczyío to by ograniczyç do zera "strzelanie graf¢w" na ûcianach. Mimo to
daío sië zauwaßyç mini wojnë toczonÜ miëdzy amigowcami a pecetowcami, na
drzwiach od WC. Miëdzy moimi kilkoma (a moße kilkunastoma) odwiedzinami w
toalecie, kolejno pojawiaíy sië i byíy ûcierane hasía: "Amiga sucks" , "Pc
sucks". Aß w ko§cu na drzwiach od klopa zawidniaí napis: "Jeszcze raz ktoû
napisze Amiga sucks to wpier...". Niby nie istotne a jednak charakterystyczne
zachowanie sië posiadaczy tych platform.
3) Party
Party odbywaío sië na doûç pojemnej sali gimnastycznej. Na ûrodku ¢w sali
staí wysoki podest, na kt¢rym ustawiono kolumny oraz (w p¢¶niejszym czasie)
rzutnik. Big screen nie byí wcale taki BIG, ale nie moßna teß powiedzieç ße
byí maíy. Ochrona byía napakowana sterydami i ûniadaniem (i moße jeszcze
browarem) do granic wytrzymaíoûci. Chíopaki wyglÜdali lepiej niß Arnold S. za
najlepszych czas¢w. Acha, niekt¢rzy z ochroniarzy byli trochë íysi, ale to
nic, wíosy pod pachami na pewno wynagradzaíy im uczucia zwiÜzane z chíodnym
zimowym wiatrem.
Przed oficjalnym otwarciem party praktycznie caíy czas puszczana byía
muzyka, chwilami czadowa (np. Napalm Death). Nie byía zbyt gíoûna by daç
moßliwoûç spokojnego ko§czenia swych "maíych arcydzieíek" tym kt¢rzy takowe
chcieli wystawiç. Drugim powodem "uciszonej" muzyki mogíoby byç to, ße
organizatorzy nie chcieli budziç co bardziej zmëczonych imprezowicz¢w.
Jednak najbardziej zaskoczyí mnie fakt iß do zmroku na big ekranie nic
nie wyûwietlano. Powodem tego, jak sÜdzë, byí brak wyciemnienia sali. Moße to
i dobrze (moßliwoûç nieskrëpowanej rozmowy i poznania nowych os¢b), a moße i
¶le (brak demek). Dla mnie taki obr¢t sprawy niezbyt sië podobaí.
Teraz napiszë coû co moße nie wszystkim sië spodoba. Do ok. godziny 17.00
byío po prostu nudno. "Czysty" big screen, maío os¢b, cicha muzyka. Co gorsza
nie przychodzií mi praktycznie ani jeden pomysí by zabiç nudë. Postanowiíem
jednak opuûciç jak narazie "nudne mury", by odrobinë zwiedziç miasto oraz
dokonaç zakupu prowiantu przed wyczekiwanymi konkursami. A tak w og¢le to ûlë
pozdrowienia dla pani ze spoßywczego, kt¢ra poproszona o jogurt sprzedaía mi..
. bitÜ ûmietanë. Trzyciosowe combo: bita ûmietana, buíki, i coû w rodzaju
masía daío w efekcie moßliwoûç obserwacji, opisanej wczeûniej, "ubikacyjnej"
wojny
Impreza ruszyía wraz z rozpoczëciem konkurs¢w. Wczeûniej wart
odnotowania byí jedynie towarzyski mecz piíki noßnej, rozgrywany... (a jakße)
pecetowskÜ píytÜ gí¢wnÜ. "Dzielni piíkarze" walczyli jak lwy, krew sië laía
(dosíownie), koûcie trzeszczaíy, scalaki teß - byío fajnie.
EsencjÜ tego party byío jednak to co dziaío sië po zmroku. Wyûwietlane
dema byíy jednymi z lepszych w swych kategoriach (mam tu na myûli dema
pokazywane poza konkursem), amigowcy jak i posiadacze pc-ta zagorzale
dopingowali produkcje odpowiadajÜce ich maszynom. Najciekawszum momentem tej
czëûci party byía chwila ciszy, kt¢ra zapanowaía po tym jak po jednym z
lepszych produkcji na amigë puszczono "Sunflowera". Jak to demo wspaniale
zamknëío otwory gëbowe amigowcom.
W og¢le to podczas gí¢wnej czëûci imprezy byío czadowo. Muzyka waliía
po uszach, byío na czym zawiesiç wzrok oraz najwaßniejsze - byía atmosfera.
Podbudowywana byía przez wyûwietlanie demek na przemian: amiga, pc.
Byío wspaniale aß do momentu podliczania gíos¢w. Dlaczego tylko do
tej chwili? Co sië dziaío po zako§czeniu konkurs¢w? Nie wiem. Po prostu nie
wiem co sië dalej dziaío (he,he). Podobno byío r¢wnie interesujÜco jak do tej
pory (a moße lepiej? ).
4) Powr¢t
Droga powrotna to nic szczeg¢lnego. Jedenaûcie godzin w pociÜgu i mogíem
wr¢ciç do "przyziemnej" rzeczywistoûci.
5) Podsumowanie
Uwaßam iß og¢lnie party byío udane ( choç tak naprawdë rozpoczëío sië po
17.00). Byía gíoûna muza, byíy demka, byli "ludzie" , byía atmoswera.
Moßecie byç pewni, ße ja z pewnoûciÜ zameldujë sië na Astrosyn 2000.


Masa

------------------------------------------------------------------------------
Raport z Rush Hours'99

Nie wiem jak sië w to wplÜtaíem. No ale obiecaíem to napiszë pare sí¢w
z tego co pamietam z tego "cudownego party".

Standardowo punkcik pierwszwy czyli dojazd na party.
Akutat w tym terminie (29-30 kwiecie§) wypadaí mi zjazd w szkole. No ale czego
sië nie robi dla zalania mordy tzn. sceny. Wycieczka byía cicha i spokojna
(moja brygada w sile jednego chíopa czyli mnie) raczej stroni od dymienia na
obcym terenie. W piÜtek tak jak bozia nakazaía przyjechaíem z
Biaíej-Podlaskiej do szkoíy w Radomiu. Byía akurat tylko iNFORMATYKA no i
wystarczy. W sobotë rano co sií w nogach zasuwam na pociÜg i co. KUPA. Op¢¶nií
sië o 20 min. i to starczyío ßeby kiblowaç w Kielcach kolejne dwie godziny.
No nareszcie dojeßdzam do Czëstochowy (jest tak okolo 12.00). Wysiadam na
jakimû dworcu towarowym ? Nigdy tu nie byíem to nie wiem gdzie jest ten gí¢wny
z invitki. Myûlalem ße straciíem kawaíek party przez pkp i stracë nastëpny bo
nie znajdë party place. No ale nic wsiadam w taxi i krzyczë "na party". Miíy
pan kroi ze mnie 10pln wykopujÜc jakieû 300 metr¢w od miejsca przeznaczenia.

Wejûcie szmoka czyli zaglÜdam do ûrodka.
Jacyû panowie krojÜ kasë przy wejûciu w zamian za idnenta i kartë do
gíosowania. Wchodzë dalej i doznaje lekkiego szoku. O godzine 13.00 jest z 15
partyzant¢w na naprawdë MAúEJ SALI. No piëknie myûlë sobië dobrze ße nie
zdoíaíem przekonaç Masy do wyjazdu bo chyba by mnie ubií na miejscu pod
wpíywem tego piëknego widoku. Caía sala byía wyûcielona czarnÜ foliÜ (podíoga
i ûciany) przez co byío "trochë ciepío" na sali. Jedyne co sprawiío w miarë
pozytwne wraßenie (niestety tylko na poczÜtku) to duße przeûcieradío jako big
screen.

Co by tu robiç przed compotami ?
Nic ciekawego sië nie dziaío wiëc odwiedziíem miejscowy bufet. Byí skromny
wyb¢r ale przynajmniej byío tanio (chociaß jeden z partyzant¢w skwitowaí to
powiedzeniem : "juß ja widzë ten ßurek za zíot¢wkë"). Bufet byí czynny caíÜ
dobë i chwaía mu za to. Obejrzaíem pare produkcji na Amigë raczej tych
starszych. Zadziwiío mnie to, ße amigowcy potrafjÜ ûwietnie bawiç sië i ûmiaç
nie tylko z pc-towskich produkcji. Nie zapomnë ich radoûci i oklask¢w po tym
jak na jednej z Amig zawiesiío sië demko "State of the art". To jednak jest
zupeínie inna scena niß nasz pc-towska (niestety). Organizatorzy pr¢bowali
wykÜbinowaç jakieû crazy comp ale nic poza popuralny-compo nie wymyûlili
(odzew ze strony partyzant¢w byí raczej nikíy. Ale zwyciëzca byí niesamowity
- spalenie popka zajeío mu jakieû 5 sekund :)). Powieszono szczytny "rozkíad
jazdy" tego co miaío dziaç sië na party. Niewiele z tego wprawdzie wyszío ale
liczÜ sië chëci. Miíym zaskoczeniem (jak dla kogo) byí obiecany koncert
rockowy. Miejscowa kapela wymiataía (i to dosíownie, bo np. grupa Altair byía
zmuszona uciekaç przed tÜ ûcianÜ haíasu razem ze stolikiem i kompami). Moßna
byío zauwarzyç, ße czëûç tubylc¢w przybyía tu tylko dla tego koncertu. Ja
staraíem sië unikaç mocnych wraße§ i przeniosíem sië na korytarz (jak
wiëkszoûç partyzant¢w podczas koncertu). Byí czynny takße obiecany Manga-room
ale nawet nie wiem jakie tam pornosy leciaíy (podobno byío ok). Jako typowy
leszcz przegapiíem najwiëksze wydarzenie party. Byío to síawne grill-party na
trwniku obok gí¢wnego budynku (i tak byí pewnie wyleciaí na kopniakach).

Symulacja compo.
Dosyç p¢¶no zaczëto rozkíadaç sprzët. Zamontowano rzutnik (chyba byí starszy
niß ja). Rozpoczeío sië music compo.(tu sië okazaío ße jest doûç dußo os¢b).
Poleciaíy interka Amigi i tu zaczeíy sië zgrzyty bo pc-towskie byíy puszczane
na sb-ku. Po prostu byíy bez d¶weiku (obsíugiwaíy tylko gus-a). Jeden koder
nawet wycofaí swojÜ pracë po kilku sekundach prezentacji. Poszíy dema na
Amigë. Nie pamiëtam ile ale niewiele. Nastëpnym zgrzytem byía przedwczesna
radoûç jednej z grup Amigowskich. Chíopaki rozpili szampana prosto pod
big-screenem. Wprawdzie chyba nawet wygrali (nie tylko rh'99 bo to samo demo
byío potem na Xenium'99 i teß 1st position ?). Ale to nie wszystko :). Nie
puszczono ßadnego dema na pc z powod¢w ... podobno technicznych. I w tym
momencie sko§czyío sië te party dla mnie i kilkudziesiëciu innych os¢b.
Cedyn zapowiedziaí jeszcze live-set monar records ale olaliûmy to po tym jak
potraktowano pc-towskÜ czëûç sceny. Okoío 2.00 - 3.00 rano w niedzielë
opuûciíem party place w grupie okoío 30 innych wkurwionych os¢b.

Powr¢t.
Byí chyba najciekawszÜ rzeczÜ jakÜ pamiëtam z tego party. Chíopaki z Altairu
potrafiÜ ûwietnie bawiç sië przy scenowej muzie z "jamnika" nawet na jakieû
zadupiastej stacji o 4.00 rano. Nie byío raczej wiëkszych przeszk¢d w dotarciu
do domu. Powoli ludkowie wykruszali sië z pociÜgu. Za WarszawÜ zostaíem sam
(ale na zadupiu mieszkam).

Podsumowanie.
To co byío spoko:
- tani barek 24h
- manga room
- koncert
- nagíoûnienie i popisy na RB

this sucks:
- sala
- "big screen"
- organizacja czasu wolnego
- prowadzenie compo

Coû na koniec.
Party jak party moße ktoû powie. Dla mnie to byío raczej jedno wielkie
przegiëcie paíy (chodzio o compoty, bo reszta obleci). Myûlë, ße okoío poíowy
os¢b to byli pc-towcy. Opr¢cz tego byío teß wiele os¢b wyglÜdajÜcych na
nowych. Wszyscy ci ludzie przyjechali z nadziejÜ obejrzenia czegoû (nie
koniecznie super prod¢w) teß na ich sprzët. Oczywiûcie znowu zostali wykiwani
przez organizer¢w.


GDR

------------------------------------------------------------------------------
Raport z Xenium Computer Party 1999

10-11 lipca 1999 roku, c¢ß to miaíy byç za dni. òrodek lata, zajebista
pogoda i wog¢le czad. Czego chcieç wiëcej. Moße tylko jakieû dobre party. Tak!
To jest to. Nadarza sië okazja, zblißa sië Xenium'99. O.k. Jedziemy, bo co tu
robiç innego. Dni sÜ idealne sobota i niedziela.
Z tego co widaç z zaproszenia ( zciÜgniëtego z netu) ma byç ciekawie. Rave
party, slipping room, manga room (yeah!). Dobra jest. Po jakimû czasie
przychodzÜ zaproszenia indywidualne. Komercja trochë wali po oczach ale nie
jest ¶le. Co do komercji to tylko sië tak czepiam. Chciaíbym ßeby byío super
undergrandowo, dußa sala, super organizacja i wysokie nagrody, niestety bez
sponsor¢w (czyt. pieniëdzy) trudno coû takiego osiÜgnÜç. Trudne lecz wiem, ße
moßliwe; no ale na Xenium sponsoring miaí sië ograniczaç jedynie do ulotek,
ewentualnie plakat¢w.
Dwa dni wczeûniej dowiedziaíem sië, ße bedzie ascii compo wiëc
zrobiíem logosa Xenium'99. Wyszedí nawet fajny;)
9 lipca, piÜtek - wyjeßdßamy. PociÜgi Biaía Podlaska - Kutno i Kutno -
Wíocíawek. Spoko. Wyjazd po poíudniu; przyjazd na okoío drugÜ w nocy. Podr¢ß
mija w miarë spokojnie tylko w niekt¢rych miejscach pociÜgi sië op¢¶niaíy. Nic
to. W Warszawie dosiadía sië do nas grupka os¢b jadÜc na Famë (jako obsíuga
techniczna). Z takimi ludzimi podr¢ß naprawdë szybko mija. Obalaliûmy browce,
rozmawialiûmy i droga kr¢tszÜ sië stala. Naprawdë ciekawi ludzie.
W Kutnie musieliûmy czkaç prawie dwie godziny na pociÜg, wiëc poszliûmy do
poczekalni aby sobie klapnÜç dupÜ o íawkë. Zapuûciíem walkmana i chyba
musiaíem sië zdrzemnÜç bo zaskoczyío mnie dwuch mundurowych (jeden z paíÜ w
rëku:). "Tu nie wolno spaç" - powiedziaí i poszli. Pieprzony T-1000. Jak tu
nie wolno to gdzie wolno?
We Wíocíawku byliûmy miëdzy 2 a 3 w nocy. Od razu skierowaliûmy sië w
kierunku party place. Obawy o to iß jeszcze bëdzie zamkniëte zostaíy szybko
rozwiane. Kilku goûci stojÜcych przy wejûciu i porozwieszane plakaty
ûwiadczyíy o tym, ße wszystko jest przygotowane i moßna wchodziç. Trochë
wypeíniania ûwistk¢w przy wejûciu, 30 zí, obowiÜzkowe identyfikatory i juß
jesteûmy w ûrodku. Hala "Nobilesu" - ûwietnie; obszerna i wyciemniona. Byí juß
ustawiony big screen (byí naprawdë dußy) i leciaí "Obcy". To jest to. Obecnych
byío juß kilkadziesiÜt os¢b, niekt¢rzy spali inni oglÜdali film. Obejßaíem
pierwszÜ, drugÜ i kawaíek czwartej czëûci z serii i poszedíem spaç.
Gdy sië otworzyíy moje oczëta partowicz¢w byío juß znacznie wiëcej.
Ustawionych byío kilka Amig i bodajße dwa pc-ty. Na ekranie prezentowane byíy
animacje a p¢¶niej demka z C64. Fajna sprawa ale szybko sië nam to znudziío.
Postanowiliûmy wyjûç zwiedziç trochë miasto no i oczywiûcie zakupiç prowiant
(choç to nie byío aß tak konieczne gdyß na miejscu ustawiony byí mini-bufecik)
Tutaj takße spotkaç moßna byío znajome osoby (ci kt¢rzy przyjechali na party).
Niekt¢rzy nawet poza party place pr¢bowali promowaç swoje produkcje. Np. grupa
"Lamers" wszystkim, u kt¢rych zauwaßyía identyfikatory rozdawaía ulotki z
hasíem "gíosuj na nas" czy jakoû tak. Szczerze m¢wiÜc taka promocja mnie tylko
odrzuca, ale niech im bëdzie. W centrum Wíocíawka znale¶liûmy empik, gdzie
rozwieszony byí plakat "KsiÜßki juß od 1zí" Hmm... ciekawe - myûlë sobie -
warto sprawdziç. Do otwarcia byío jeszcze z p¢í godziny, wiëc postanowiliûmy
poíaziç po co ciekawszych sklepach. Znale¶liûmy czadowy zoologiczny i mimo iß
ߢíwi tam nie byío to byí zajebisty. Mieli fajne wëße i nawet przez chwilë
myûlaíem o kupnie (przedzieli sië terrarium na p¢í i m¢j ߢíw bëdzie miaí
towaßystwo) ale przecieß miaíem znale¶ç Yoshiemu (tak sië nazywa m¢j ߢíw)
partnerkë a nie jakiegoû obûlizíego gada ;) Dobra, jest 10:00 i wchodzimy do
tego empiku. Jest 10:01 i wychodzimy z niego. Po prostu nie byío co oglÜdaç
(szkoda sí¢w). Wracamy na salë.
Do godziny 16:00 czas spëdzaliûmy na rozmowach, íaßeniu to tu to tam,
oglÜdaniu co kto przygotowuje. úaßÜc tak przypomniaíem sobie, ße przecieß
przywiozíem swoje ascii. Wrzuciíem dysq i zadowolony dalej íaziíem. Za jakiû
czas idë zobaczyç jakÜ mam konkurencjë :) Przy pudíach stoi kilku frajer¢w i
przeglÜda dyski. No to myûlë sobie, ße organizatorzy przyszli zabraç to co
zostaío wrzucone aby zrobiç selekcjë. Jeden z nich w pewnym momencie chowa dwa
dyski do plecaka, no to myûlë sobie, ße goûç widzÜc ogrom konkurencji wycofuje
swojÜ produkcjë. Poszedíem i íaziíem dalej. Ale za kilkanaûcie minut widzë jak
prawdziwi orgonizatorzy zabierajÜ dyski na selekcjë. Podchodzë, patrzë a
mojego dysku nie ma. No to myûlë sobie, ße kurwa piëknie, pieprzeni zíodziëje
zajebali moje ascii a niestety zapasowej kopii nie posiadaíem. Porozmawiaíem z
kilkoma osobami i dowiedziaíem sië, ße zginëío jeszcze przynajmniej jedno
intro 64k. Na szczëûcie goûç miaí zapas i wíasnorëcznie wrëczyí go
organizatorom. Sprawa niby nie waßna (bo w ko§cu chuj z moim ascii) ale trochë
nieprzyjemna.
4-music channel compo miaío sië zaczÜç ok godz. 15:00. Oczywiûcie byíy
problemy i nastÜpiío opu¶nienie. Nie wiem dokíadnie co byío przyczynÜ ale
chyba kilku goûci ze swojÜ amigÜ mieli kíopoty (za kr¢tki kabel :). W ko§cu
jednak wpadli na to, ße moßna podsunÜç stolik i jakoû to poszío. Sí¢wko jednak
o nagíoûnieniu. Byío ok. Kolumny rozstawione na scenie speíniaíy swoje
zadanie a czsem nawet za bardzo (choç tak naprawdë muzyki nie byío za wiele).
Teraz trochë o kompotach. Czterokanaíowc¢w oraz multi channeli byío w sumie
ok. 25. Niekt¢re lepsze, niekt¢re gorsze ale do posíuchania. Po (nie) kr¢tkiej
przerwie zaczëío sië ray-compo. Tutaj nikt nie wysilaí sië za bardzo,
produkcje byíy síabe. Znowu przerwa. Acha... zaznaczyç naleßy, ße w przerwach
miëdzy compotami czas umilali nam prowadierzy (ci sami, kt¢rzy prowadzili
drugie Astro). Organizowali r¢ßne konkursy (z nagrodami:); konkursy robiíy to
co miaíy robiç czyli urozmaicaç wyczekiwanie. Trzeba teß zaznaczyç, ße byíy
dobrze przygotowane np. filmik przed beek compo z IO#1 (traktujÜcy o tym
konkursie) - to byío dobre.
Przyszedí czas na gfx i tutaj byío sporo rysunk¢w, z tym ße tylko 2-3 byíy
dobre a reszta síabe. Fajnie byío jak organizatorzy pokazali rysynki, kt¢re
nie przeszíy selekcji:)
256b-compo. Byío dußo produkcji i wiëkszoûç na dobrym poziomie.
W 4k wystawiono trzy intra (dwa dobre). 4k na amigë byíy 2 produkcje. 64-k
intro PC, Amiga: sporo produkcji i prawie wszystkie na przyzwoitym poziomie.
To co mnie najbardziej interesowaío to demo-pc. Byíy 3 demka i najleprzym
podsumowaniem bedzie jeûli napiszë, ße byíy w porzÜdku.
Po sko§czeniu konkurs¢w miaío byç rave party ale coû nie wypaliío. Miaí
byç teß manga room, niestety nie byío. Szkoda. Jednak na nudë nie moßna
byío narzekaç. Na big screenie puszczono "przedpremierowÜ" wersjë "Matrixa".
Byío to chyba najleprzym rozwiÜzaniem gdyß wiëkszoûç ludzi i tak juß spaía
(ale i tak nie mogë odrzaíowaç pokoju mangi). W ko§cu zmëczenie daío znaç o
sobie. Organizatorzy nie zgrywali jeszcze softu gdyß zaczeli liczyç gíosy wiëc
nie majÜc innego zajëcia poszedíem spaç.
Obudziíem sië ok 8:30. Softu nadal nie moßna byío zgraç bowiem Altair
nadal liczyí gíosy. A oto jak policzyí:

PC Demo
1. The Future Aint What It Used To Be - Altair - 221 pkt
2. Overload - Procreation - 202 pkt
3. Millenium - Zone51 - 90 pkt

Amiga Demo
1. DataBlade - Floppy - 261 pkt
2. Mushrooms Haloons - Embora - 160 pkt

PC Intro 64KB
1. Come In - Cryogen - 150 pkt
2. Alko - Anakata - 75 pkt
3. From Scratch - Android's Dream - 73 pkt

Amiga Intro 64KB
1. Total Magic - Mavi - 129 pkt
2. Rods - Potion^Weeds - 128 pkt
3. Finger - Decree - 73 pkt

PC Intro 4KB
1. Lost Dimension - Altair - 200 pkt
2. LUMI - Wolvie - 136 pkt
3. DUK - 33333lite dudez - 46 pkt

Amiga Intro 4KB
1. Tun - Apathy - 165 pkt
2. Joy - Whelpz - 128 pkt
3. Ajwaj - Q-Crew-Klan - 47 pkt

PC Intro 256B
1. Spiral - Blueshade/Altair - 64 pkt
2. Wolf - Khamoon/Tube27 - 31 pkt
3. Boosty - Khamoon/Tube27 - 30 pkt


Msx 4CHN
1. Patelena - Boro/Joint Division 126 pkt
Hybridism - XTD/Mystic - 126 pkt
2. Berety 2 - Popcorn/ABS^... - 118 pkt
3. Alone - Insect/Altair - 71 pkt

Msx Multichannel
1. Seen an Angel - Singer/Altair - 102 pkt
2. Lost Tune - Bigyo/Tatanka^Avd - 76 pkt
3. Ex-course - Hex/Agravedict - 69 pkt


Video Demo
1. I Ty zosatniesz Lazurem - Venture ??? - 316 pkt
2. Krotki Zywot - Scyzoryk/Cryogen - 167 pkt
3. Into The System - Agravedict - 128 pkt

Crazy Demo
1. Lamebomb - Lamers - 161 pkt
2. Summerator - PSB - 100 pkt
3. APC - Hash Total - 61 pkt

Gfx
1. Prawdziwe Oblicze - Kobold & Io - 147 pkt
2. Catty - Mishka - 114 pkt
3. GoA - Misha^Angel/Tatanka 100 pkt

Ray
1. Shower - Ubik - 163 pkt
2. Nato przeciwko Nasa - Raisen - 104 pkt
3. Rdza - Traitor/Platoon - 80 pkt

Ascii
1. Xenium Logo - Snap/AD^Logo - 67 pkt
2. Xenium Logo - Belglar - 48 pkt
3. Xenium Logo - Insect/Altair - 35 pkt


Godzina ok 9:00. Przydaíoby sië skoczyç na pekap by luknÜç jakie to
pociÜgi w najblißszym czasie odjeßdßajÜ w naszym kierunku. Rzuciíem zdanie "I
be beck" i poszliûmy. Mieliûmy wr¢ciç ale gdy zaszliûmy na dworzec i
zobaczyliûmy, ße za 15 minut odjeßdßa poûpiech do Kutna (a nastëpny bëdzie
dopiero po 14:00) postanowiliûmy jechaç. "Demka i music sobie ûciÜgniemy" -
powiedziaí w swej mÜdroûci GDR i we Wíocíawku pozostaí po nas zapach spalonych
k¢í pociÜgu i tego co jedliûmy przez ostatnie dwa dni. Dotelepaliûmy sië do
Kutna. Teraz do Warszawy. Na jednym z peron¢w stoi jakiû, widaç byío ße inny
niß wszystkie, pociÜg. "Pewnie expres ale dopíacimy do bilet¢w i zaraz
bëdziemy w Warszawie". Podchodzë do okienka by zapytaç co i jak a tam jakaû
kobieta konwersuje z bileterkÜ:
- Pani mi powie, ten bilet to dla mnie i dla mëßa a ten to dla dzieci?
- Tak.
- Ale to jest ulgowy?
- Tak.
- Ulgowy dla dwojga?
- Pani mi ten bilet pokaße. (...) tak to jest ulgowy na dwie osoby.
- A my z mëßem mamy caíe. Czy tak?
"Kurwa maç" myûlë sobie síyszÜc jak ochrypíy gíos zapowiada odjazd pociÜgu.
- Przepraszam, ale ile wynosi dopíata na ten expres do Warszawy - wrÜciíem
(co za kultura no nie? :)
- Trzeba sië pytaç w pociÜgu. - odpowiedziaía miía aß do jebanego b¢lu pani.
Zostaío niewiele czasu. Biegiem! Ja pobiegíem jak czíowiek do przejûcia,
machnÜíem rëkÜ do konduktora by przez chwilë sië wstrzymaí i zaraz byíem w
wagonie. Jednak GDR byí bardziej wyczerpany a to niekorzystnie wpíywaío na
logiczne myûlenie. Pobiegí w podziemia, tam pewnie sië zamotaí (w tíumie on
tak ma). Dotarcie na peron zajëío mu trochë czasu. W pociÜgu konduktor
przywitaí nas síowami "To jest super expres. Czy panowie o tym wiedzÜ?"
Musieliûmy dopíacaç prawie 20zí do wczeûniej wykupionych bilet¢w.
- RzyczÜ sobie panowie coû do picia. Sok? Kawë, cherbatë?
- Nie, dziëkujemy - odpowiedziaíem píacÜc ostatnie grosze za bilet
- Ale to za darmo, w ramach upominku od PKP
- To ja poproszë sok i jakieû ciastka.
Podr¢ß minëía bardzo miío i szybko. Takie pociÜgi mi sië podobajÜ. W
Warszawie musieliûmy czekaç trochë na pociÜg do Biaíej Podlaskiej ale czas
dosyç szybko mijaí.
Do domu dotarliûmy p¢¶nym popoíudniem. Po drodze opowiadaliûmy sobie
dobre i zíe strony tego party. Do zíych zaliczyç trzeba: brak manga room
(bardzo na niego liczyíem), trochë za maío dobrej muzyki i kilka innych maío
istotnych zgrzyt¢w. Na szczëûcie plus¢w jest znacznie wiëcej: ORGANIZACJA,
dußy big screen, ûwietne prowadzenie, caíodobowy barek, compoty i to co
najwaßniejsze czyli KLIMAT. Byío ok. Czekam na Xenium 2000.


Masa

------------------------------------------------------------------------------
"Po co sië wydaje maga"


W tym artykule chciaíbym poruszyç pewnÜ sprawë, mianowicie po co sië
wydaje maga (czyli gazetkë scenowÜ)? Nie bëdë zciemniaí i powiem (napiszë), ße
wszystkie rozwaßania opieram na wíasnym, niezbyt wielkim doûwiadczeniu.
To co teraz czytacie, czyli VISION issue#0, byí i jest moim pomysíem.
Byç moße jest to pomysí gíupi i szalony ale mimo tego uwaßam iß warty
realizacji. Dla mnie jest to moßliwoûç speínienia sië nie tylko jako
"pismaka" ( choç nawet za takiego sië nie uwaßam), ale takße jako scenowca (a
za takiego chciaíbym sië uwaßaç).
Niekt¢rzy z was zapytajÜ pewnie: Dlaczego od razu wydawaç zina? Przecieß moßna
napisaç dobry text, wysíaç go supportujÜc tym samym jakÜû, istniejÜcÜ juß
gazetkë. W ko§cu wydajÜc wíasnego maga, szczeg¢lnie issue#0, naleßy wziÜç caíy
ciëßar praktycznie na wíasne barki ( trzeba wiëkszoûç text¢w pisaç samemu,
skíadaç to itp.). Tak, wszystkie wyßej wymienione argumenty sÜ prawdziwe. Ale
chciaíbym jeszcze coû dopowiedzieç (dopisaç ). Napisaíem i wysíaíem trochë
tekstu do Wrotek#7 (nic wielkiego, kilka wierszy i relacjë z Astrosyn'99). Na
dzie§ dzisiejszy(04.06.1999) Wrotek nie ma, wiëc nie wiem czy moje "wypociny"
ukaßÜ sië czy nie. Byíoby mi bardzo miío gdybym kiedyû te teksty zobaczyí,
lecz jeßeli tak sië nie stanie to nie bëdë rozpaczaí z tego powodu. W zasadzie
wystarczy mi sama satysfakcja z faktu, ße coû robië, ße piszë i juß nie siedzë
z zaíoßonymi rëkoma.
Jednak czuíem, ße m¢gíbym zrobiç " coû na wíasnÜ rëke" , ße m¢gíbym wydaç
wíasnÜ gazetkë. Tak wiëc pomysí sw¢j realizujë. PiszÜc atry (r¢wnieß ten) mam
nadziejë, ße krytycy bëdÜ wyrozumiali ( w ko§cu na scenie nie jestem aß tak
díugo a to m¢j pierwszy numer).
Zamierzeniami z jakimi tworzyíem artykuíy ( szczeg¢lnie do dziaíu
"Scena") byío ukazanie sceny takiej, jakÜ ja jÜ widzë. Moßliwe, ße ja
postrzegam jÜ trochë inaczej niß niekt¢rzy ( w sumie kaßdy sam wie co mu sië
podoba a co nie), moße moje spostrzeßenia bëdÜ inne niß tych, kt¢rzy bëdÜ je
czytali ale takße bëdÜ síuszne ( moim zdaniem sÜ wíaûciwe). Chciaíbym aby
VISION byí moim íÜcznikiem z innymi lud¶mi ( scena people ale nie tylko).
Uwaßam r¢wnieß, iß pisanie artykuí¢w do zinna ( i nie tylko) jest doskonaíym
sposobem na wypeínienie wolnego ( i nie tylko ) czasu.
No dobra, chyba wystarczy rozwaßa§ w tym arcie ( tak wiem, widzë ße
nie jest zbyt díugi). Na koniec napiszë jeszcze tylko jednÜ rzecz. Jeßeli, juß
po wydaniu VISION, napisze, zadzwoni lub w jaki inny spos¢b skontaktuje sië ze
mnÜ choçby jedna osoba, kt¢ra powie, ße czytaía issue#0 i podobaí sië jej, to
bëdzie to dla mnie wystarczajÜcym wynagrodzeniem za caíy trud wíoßony w
"sklejenie mojego urojenia".
Ko§czyí bëdë. No to do nastëpnego arta.


Masa

------------------------------------------------------------------------------

DOWOLNY ART:
````````````
Jak wiadomo pewna czëûç scena people nie przepada za Windows, Bilem
Gatsem i wszystkim co niego dotyczy. Jest to postaç, co by nie m¢wiç,
kontrowersyjna. Jedni go nienawidzÜ a inni podziwiajÜ za to czego dokonaí i co
osiÜgnÜí.
W czerwcowym "Plastiku" znalazíem dosyç ciekawy artykuí traktujÜcy o
tym czíowieku. Jeûli jesteûcie ciekawi co szykuje Bill to czytajcie.

ENTER:666,
czyli Microsoft w teorii spiskowej

"On teß sprawia, ße wszyscy, mali i wielcy, bogaci i ubodzy, wolni i
niewolnicy otrzymujÜ znamië na swojej prawej rëce, albo na swoim czole. I nikt
nie moße sprzedawaç, jeßeli nie ma znamienia, to jest imienia zwierzëcia lub
liczby jego imienia (...) A liczba jego jest 666".

Objawienie òw. Jana 13:17,18


W 1776 roku podczas nocy Walpurgii, piëciu mëßczyzn spotkaío sië w
jaskini nieopodal miasta Ingolstadt w Bawarii. Podczas serii rytualnych
inwokacji udaío im sië przywoíaç ponadnaturalne moce i uzyskaç kontakt z - jak
to okreûlií jeden z czíonk¢w - Nieznanymi Zwierzchnikami (Unknown Superiors).
Nieznani Zwierachnicy, niezaleßnie od tego jak ich nazwë przetíumaczymy,
pojawiajÜ sië niemal we wszystkich tajnych stowarzyszeniach. StanowiÜ oni
formë bezcielesnych, nadludzkich byt¢w kontrolujÜcych lub zarzÜdzajÜcych
odg¢rnie zakonem, stowarzyszeniem albo kultem. W przeciwie§stwie do czynnika
ludzkiego - ûmiertelnego, uíomnego i niedoskonaíego - Unknown Superiors sÜ
czynnikiem doskonaíym, kt¢ry jest poûrednikiem pomiëdzy bytem realnym,
namacalnym ty i teraz, a formÜ bytu lub ûwiadomoûci, do kt¢rej czíonkowie
danego stowarzyszenia dÜßÜ. Do sekretnych stowarzysze§, kt¢re uznawaíy
istnienie zwierzchnik¢w, naleßaíy Ordo Templi Orientis Aleistera Crowleya,
Zakon Rycerzy Templariuszy i wiele innych.
Wkr¢tce potem piëciu wspomnianych ludzi okreûliío sië Staroßytnymi
Oûwieconymi Jasnowidzami (Ancient Illuminated Seers), kt¢rzy sÜ lepiej znani
ûwiatu jako iluminaci, znajÜcy przyszíoûç. Na czele iluminat¢w stanÜí jeden z
mëßczyzn, kt¢ry przybraí imië Adam Weishaupt, co oznacza "Pierwszy, Kt¢ry
Poznaí Zwierzchnik¢w".
Choç iluminaci stanowili zamkniëte grono os¢b, wieûci o nich
rozchodziíy sië szybko. Doprowadziío to do oficjalnego wyjëcia spod prawa
wszystkich czíonk¢w i rozwiÜzania zrzeszenia. Jednak stanowione prawo nie byío
w stanie przerwaç ich dziaíalnoûci. Pozostawali oni w ukryciu i dziëki
hojnoûci wielu mecenas¢w prowadzili swoje tajemne obrzëdy w Cesarstwie
Niemieckim, p¢¶niej w Stanach - w Waszyngtonie. Powiada sië, ße iluminaci
bacznie obserwowali wydarzenia na ûwiecie, od casu do czasu pozwalajÜc sobie
na drobne interwencje (w dokumentach i publikacjach pojawiajÜ sië rozmaite
daty i miejsca: Sarajewo 1914, Petersburg 1917, Manhatan 1929, Dallas 1963).
Fakty o ich dziaíalnoûci przedostawaíy sië niekiedy na ûwiatío dzienne.
Za przykíad podaje sië opowiadania H.P. Lovecrafta (kt¢ry z tego powodu miaí
zginÜç w tajemniczych okolicznoûciach w roku 1937) albo opublikowanÜ w 1975
roku trylogië "Illuminatus", autorstwa R.A. Wilsona i R. Shea. Ta ostatnia
zresztÜ staç sië miaía impulsem do zwoíania nadzwyczajnego zjazdu iluminat¢w w
1975 r., w miejscowoûci Cesme, w Turcji. Podjëto w¢wczas decyzjë o
przenieûeniu Pentakla Inwokacji w nowe miejsce. Postanowiono zaíoßyç maíÜ
firmë komputerowÜ z dala od wielkomiejskiego zgieíku. R¢wnieß wtedy powstaía
firma Microsoft.
Dlaczego komputery? Moße byç to zwiÜzane z symbolicznymi przypowieûciami
Iluminat¢w, kt¢rzy odwoíujÜ sië czësto do "obiektu w ksztaície ludzkiej
gíowy", potrafiÜcego odpowiadaç na wszystkie pytania zadane przez czíowieka.
Moße mieç to zwiÜzek z templariuszami i ich bogiem Baphometem lub wyprawÜ
papießa Sylwestra do Indii, skÜd przywie¶ç miaí on takÜ wszechwiedzÜcÜ gíowë.
Powiada sië, ße imië "Bill Gates" jest jedynie pseudonimem, podobnie
jak Adam Weishauput. Ponadto mag z noweli Aleistera Crowleya "Moonchild" zwie
sië Gates (síowa oznaczajÜce "bramë, wrota"), a w utworach Lovecrafta jeden z
bohater¢w powoíuje sië na symboliczne Yog-Sothoth - "Gate-less Gate", czyli
"Wrota bez Wr¢t", bëdÜce bramÜ do ûwiata transcendentu. W obliczu tychße
fakt¢w, niekt¢rzy uznali, ße Bill Gates i jego Microsoft ma korzenie co
najmniej tajemnicze, ßeby nie powiedzieç magiczne. DodatkowÜ burzë wywoíaía
wûr¢d miíoûnik¢w teorii spiskowych informacja, iß najnowsze narzëdzie
software`owe Microsoftu do obsíugi poíÜcze§ sieciowych nosiç ma imië Hermes
(kt¢ry uznawany jest za boga alchemii). Nawet Umberto Eco w "Wahadle
Foucaulta" stawia obok siebie síowa: Microsoft i Hermes...
No dobrze, ale co z tego wszystkiego wynika? Bill Gates jest jednÜ z
os¢b odpowiedzialnych za eksplozjë rewolucji informatycznej. Sprytnie
przewidziaí, w jakim kierunku bëdzie zmierzaí ûwiat - wiëkszoûç ußytkownik¢w
komputer¢w osobistych korzysta z tego samego systemu operacyjnego, codziennie
miliony monitor¢w wyûwietla wesoíy znaczek Windows i krëcÜcÜ sië kulë ziemskÜ
Microsoft Internet Explorer. Globalna wioska, w kt¢rej wszyscy mogÜ byç ze
sobÜ w ciÜgíym kontakcie przy pomocy Internetu staje sië faktem, jednak wizje
Gatesa obejmujÜ bardziej expansywnÜ eksploatacjë ekonomicznÜ Sieci.
Eksploatacjë, w kt¢rej czoíowym udziaíowcem bëdzie sam Gates, trzymajÜcy w
garûci caíy ûwiat, opleciony misternÜ pajëczynÜ internetu.
Wsp¢ípracujÜc z Craigiem McCawem, pomysíodawcÜ i realizatorem koncepcji
telefonii kom¢rkowej w USA, Gates wkr¢tce rozpocznie realizacjë programu
"Teledisc". 288 satelit¢w orbitujÜcych na wysokoûci ok. 1500 km,
odpowiedzialnych bëdzie za dwukanaíowy transfer danych, przy prëdkoûci jaka
zarezerwowana jest na razie dla ûwiatíowod¢w. Kaßdy podíÜczony bëdzie do
64-megabajtowego zíÜcza, przy pomocy kt¢rego oglÜdanie telewizji i síuchanie
radia za poûrednictwem Internetu bëdzie wreszcie moßliwe. Wczeûniej czy
p¢¶niej nastÜpi poíÜczenie tych niezaleßnych (przynajmniej do niedawna) medi¢w
w jedno. W kooperacji z takimi przedsiëbiorstwami jak Motorola, Boeing, Matra
Marconi Space - Microsoft zamierza udostëpniç sw¢j wynalazek kaßdemu odbiorcy.
Teoretycznie kreûli sië przed nami ûwietlana przyszíoûç, w kt¢rej kaßdy
podíÜczony bëdzie do sieci, by przy jej pomocy, bez wychodzenia z domu m¢c
zawieraç transakcje, braç udziaí w szkolnych zajëciach, kupowaç samoch¢d i
buíki, rezerwowaç bilety, itd. Foktycznie rzecz ma sië nieco mniej kolorowo.
Microsoft na razie dzielnie odpiera zarzuty urzëd¢w antymonopolowych, a
takie konflikty jak z firmÜ Netscape, kt¢rej autorstwa jest konkurencyjna dla
Explorera przeglÜdarka internetowa, nie wydajÜ sië czyniç nikomu szkody, poza
samymi ußytkownikami oczywiûcie, kt¢rych wiëkszoûç nie majÜca obeznania z
komputerem skazana jest na Explorera, gdyß kupuje go wraz z Windows.
Microsoft nie poprzestaje na legalnych metodach metodach konkurencyjnych. W
Internecie moßna znale¶ç setki stron poûwiëconych podprogowym przekazom
emitowanym przez komputery pracujÜce pod Windows, stron zawierajÜcych opisy
"bug¢w", kt¢re powodujÜ "zawieszanie" sië systemu, gdy wykryje on
zainstalowane oprogramowanie firm konkurencyjnych (np. Dr DOS, Quicktime itd.)
WyglÜda wiëc na to, iß wiëkszoûç ludzi pracuje, uczy sië, bawi i zarabia
korzystajÜc z systemu bëdÜcego pomysíowym narzëdziem do zwalczania
konkurencji, kt¢re dodatkowo jest niestabilne i zawodne. Przyzna to kaßdy, kto
instaluje Windows z uporem maniaka kilka razy w roku, bowiem "coû sië w k¢íko
zawiesza". Gates realizuje wiëc síynnÜ maksymë pierwszego producenta
samochod¢w, Forda: "kaßdy bëdzie miaí komputer, pod warunkiem, ße bëdzie on
chodzií na oprogramowaniu Microsoftu".
Dochody ze sprzedaßy Windows i produkt¢w pokrewnych idÜ w miliardy
USD. Te pieniÜdze sÜ z kolei inwestowane w inne, z pozoru maío pokrewne
dziedziny nauki i technolgie. Gates od lat wsp¢ífinansuje niezaleßne projekty
badawcze, koncentrujÜce sië na kluczowych dla ludzkoûci zagadnieniach z
zakresu genetyki i biologii molekularnej. Czy robi to tylko dlatego, ße - jak
przyznaje w wywiadach - jego ulubionÜ ksiÜßkÜ jest "Biologia molekularna genu"
noblisty Jamesa Watsona? Wydaje sië, ße nie. Gates otwarcie popiera Human
Genome Project, czyli przedsiëwziëcie majÜce na celu opisanie caíego genomu
ludzkiego zawartego w chromosomach. Jest wsp¢íudziaíowcem Chiroscience Group
of UK i innych konsorcj¢w zaangaßowanych w badania genetyczne. Moße to
ûwiadczyç o rozlegíych zainteresowaniach wíaûciciela Microsoftu, moße mieç
ciekawsze podstawy.
Obroty w transakcjach zawieranych w sieci wkr¢tce przekroczÜ obroty
spoza niej. W Stanach w minionym roku przekroczyíy one 14 miliard¢w USD.
Microsoft zdaje sobie dobrze sprawë z koßyûci píynÜcej z monopolizacji rynku.
Ale nie tylko monopolizacji na rynku komputer¢w osobistych. W grë wchodzÜ
wszystkie usíugi zwiÜzane z internetowym obrotem towarowo-pieniëßnym. Na
stronie Carpoint, moßemy sobie wybraç i kupiç fajny samoch¢d. Na stronie
Expedia - zarezerwowaç bilet na Hawaje, Home Advisor - kupiç dom. I tak dalej.
Wszystko na stronach Microsoftu. Ostatnie inwestycje obejmujÜ kontakt z First
Data Corp. - najwiëkszym w Stanach propagatorem transakcji zawieranych przy
pomocy kart kredytowych, co ma na celu usprawnienie i unifikacjë systemu
píatniczego w ramach jednolitego oprogramowania. Oczywiûcie oprogramowania
Microsoftu, wykupienie licencji kt¢rego kosztuje.
Poniewaß miliardy dolar¢w, jakie przepíywajÜ internetem, naraßone
sÜ na ciÜgíe ataki hacker¢w i innych sieciowych malwersant¢w, pozostaje
kwestia zabezpiecze§. I tutaj wracamy do zainteresowa§ Gatesa genetykÜ i
biologiÜ. Nad naszymi pieniëdzmi czuwaç bëdzie ujednolicony system
identyfikacji jednostek w coraz gëstrzej plÜtaninie poíÜcze§ i przewod¢w
wirtualnego ûwiata. O ile hasía mogÜ zostaç zíamane przez hackera, to nowy
system o nazwie Biometrics, nad kt¢rym pracuje Microsoft, wesp¢í z Compaqem,
IBM, Novellem i innymi tuzami informatycznego biznesu, skutecznie udaremni
wglÜd os¢b niepoßÜdanych. Oparty o czytniki lini papilarnych, wzoru siatk¢wki
oka, ewentualnie rozpoznawania twarzy i gíosu, ten skomplikowany projekt ma na
celu zrzucenie z naszych bark¢w trosk dnia codziennego i generalnie
usprawnienie przepíywu danych. P¢¶niejsze plany obejmujÜ zaprzëgniëcie
najnowszych osiÜgniëç z zakresu genetyki do systemu autoryzacji i ochrony
danych. Jakich danych? Na to pytanie íatwo odpowiedzieç. W rëkach Microsoftu
bëdÜ wszystkie nasze dane osobowe, íÜcznie ze stanem konta, liczbÜ posiadanych
dzieci, miejsc, w kt¢rych robimy zakupy, naszych upodoba§ kulinarnych, hobby i
wszystkiego, co ujawnimy serfujÜc w najlepsze. Nie bëdziemy mieli ßadnych
tajemnic - system przekazywania rozm¢w i d¶wiëku (znane z SF wideofony),
podobnie jak obecnie poczta elektroniczna, naraßony bëdzie na ciÜgíÜ
inwigilacjë. Jeûli dorzucimy do tego fakt, iß jednym ze sponsor¢w projektu
Biometrics jest ameryka§ska Agencja Bezpiecze§stwa Narodowego (NAS), to ûmiaíe
scenariusze nowych teorii spiskowych cisnÜ sië same do gíowy.
Zako§czyç, podobnie jak zaczÜç moßna r¢wnieß teoriÜ spiskowÜ,
dotyczÜcÜ samego Gatesa. Jeûli przeíoßyç jego imië i nazwisko, czyli "Bill
Gates III", gdzie "III" stanowi oznaczenie rodowe, na kod ASCII, powszechnie
ußywany w informatyce, uzyskamy co nastëpuje:
B=66, I=73, L=76, L=76, G=71, A=65, T=84, E=69, S=83, I=1, I=1, I=1.
W sumie 666. Jakieû pytania?
Ten ciekawy artykuí napisaí Kamil Antosiewicz. Daje do myûlenia,
prawda?

Bibliografia i lektura uzupeíniajÜca:

http://www.pathfinder.com/fortune500/mic1.html
http://www.tcp.ca/gsb/PC/WIN95-subliminals.html
http://www.biometrics.org/
http://www.athena.few.com/F...F00071159A?OpenDocument
http://www.207.46.130.15/billgates/interests/biotech.htm
http://www.usdoj.goy
http://www.microsoft.com/corpinfo/default.htm
http://www.teledesic.com/overview/fastfacts.html
http://www.teledesic.com/newssroom/05-21-98.html
http://www.bioapi.org/members.htm


Masa

------------------------------------------------------------------------------
******************************************************************************

OPOWIADANIE
```````````


"Czíowiek w czarnym píaszczu"

Chíodny lecz íagodny wiatr powiaí znad oczyszczalni ûciek¢w, kt¢ra
potocznie nazywana byía Strachem(poniewaß zapachem, kt¢ry sië tam unosií,
skutecznie odstraszaía amator¢w cudzej wíasnoûci z pobliskiego osiedla).
Wûrod maíomiasteczkowych przechodni¢w daío sië zauwaßyç wysokiego
czíowieka, ubranego w czarny, díugi aß po kostki, sk¢rzany píaszcz. Czíowiek
ten spacerowaí przez chwilë na nier¢wnym chodniku. Zatrzymaí sië i wyjÜí
paczkë Malboras¢w. Jego poza byía nadzwyczaj powaßna. Przypalií szluga lecz
przed gíëbokim zaciÜgniëciem nikotyny do píuc zapragnÜí odetchnÜç "ûwießym
powietrzem". WciÜgnÜ nosem tlen i.... ¶renice sië mu poszerzyíy, twarz
pozieleniaía, wypuûcií z rëki papierosa. Díußej juß nie m¢gí sië wstrzymywaç.
Zblusowaí sië na chodnik pasztetem z puszki, chlebem, majonezem i czymû
pomara§czowym. Wszystko to zakrapiane byío, oczywiûcie fire water from og¢rki
kiszone. Smr¢d z oczyszczalni byí tak intensywny, ße miëûnie u n¢g mu
zwiodczaíy i ugiëíy pod ciëßarem ciaía. Upadí twarzÜ we wíasne ßygowiny i
stracií przytomnoûç. Leßaí tak okoío 30 minut. Obudzií go zdrowy kop w dupë od
czíowieka, kt¢ry akurat tëdy szedí oraz síowa:
- Spierdalaj z chodnika moczymordo!
Czíowiek w czarnym píaszczu w swym zamroczeniu nie bardzo wiedziaí co sië
dzieje.
- Co do kurwy nëdzy? - wymruczaí.
Ledwie uni¢sí czaszkë, zobaczyí wíasnego pawia i ponownie zerwaío go na
wymioty. Lecz tym razem w ßoíÜdku zabrakío materiaíu wydalniczego i dlatego
organizm zmuszony byí zaciÜgnÜç trochë g¢wna z odbytu. Czarny píaszcz ponownie
stracií przytomnoûç.
Mineío trochë czasu gdy do leßÜcego podeszío dw¢ch miejscowych sinoli.
Chwilë mu sië przyglÜdali.
- Kto nie ßyga z nami ten ßyga przeciwko nam! - wykrzyknÜ jeden z nich i
kopnÜí czíowieka w gíowë. Drugi w tym czasie wyciÜgnÜí ze wspomnianego
píaszcza portfel, po czym razem udali sië w kierunku sklepu monopolowego.
Prawdopodobnie zakupiony przez nich jabol (4,00 peeleny, z butelkÜ) nie
opuûciínawet sklepu gdyß pijacy w swej mÜdroûci postanowili natychmiast
sprzedaç butelkë i kupiç zagrychë. No ale wracajÜc do leßÜcego na chodniku.
Upíynëío kilka godzin nim ponownie odzyskaí przytomnoûç. Wstaí i otrzepaí sië
trochë. Spojrzaí na zegarek i z wûciekíoûciÜ powiedziaí:
- A niech to chuj. Znowu przegapiíem.

 
Ledwie Grzywa (bo takÜ miaí ksywë, choç niewielu ludzi o niej
wiedziaío) zrobií kilka krok¢w a z ciemnoûci wybiegía jakaû postaç. Byí to
míody punk, kt¢ry uciekaí przed trzema íysymi pedaíami w biaío-czerwonych
koszulkach. Anarchista, mimo iß w ciëßkich glanach, sprawnie przeskoczyí
kaíußë wydalin i pobiegí co sií w nogach przed siebië. Pierwszy, najwiëkszy
skinhead nie zauwaßyí niebezpiecze§stwa i wdepnÜí w g¢wno. Stracií
przyczepnoûç i ryjÜc o glebë zostawií na betonowych píytach dwie jedynki.
Míodzi odskoczyli, jeden w lewo, drugi w prawo. Obaj nie mieli jednak
szczëûcia. Pierwszy rozbryznÜí sië na masce, przejeßdßajÜcego ulicÜ, Stara
1142. Kierowca ciëßar¢wki zachomowaí, wysiadí, jednÜ rëkÜ przeíadowaí shotguna
i w akompaniamencie sí¢w:
- Nowa osíona na chíodnicë - odstrzelií truposzowi nogi.
Drugi skin wpadí na Grzywë, kt¢ry wykrzyknÜí;
- Shit! Tego juß za wiele jak na jeden wiecz¢r.
- Nieee!!! - wrzeszczaí íysielec widzÜc jak facet zza píaszcza wyciÜga
"dopalone" magnum.
Strzaí. W opíywowej czaszce goûcia z celtykiem pojawií sië ¢smy otw¢r, z
kt¢rego wypíywaía czerwona posoka i... nic wiëcej. No wíaûnie , nawet
Franciszek (tak, tak, to prawdziwe imië bohatera) czuí jakby strzelií do
wiadra ze szczynami. Makabryczny widok nie satysfakcjonowaí jednak goûcia.
"Macgajwernikiem" odciÜí dío§ od reszty ciaía i na plandece ciëßar¢wki, z
sadystycznym wyrazem twarzy napisaí: NAZI WON!, poczym zastrzelií jeszcze
kierowcë. Dopiero teraz m¢gí spokojnie i z uczuciem codziennego speínienia
udaç sië do swego mieszkania.
Minëía p¢ínoc gdy Franciszek otworzyí drzwi od swego mieszkania na
czwartym piëtrze. Wszedí do ûrodka i zaczÜí zdejmowaç ubranie.
- Czeûç Grzywa - odezwaí sië gíos niewyra¶nej postaci, kt¢ra siedziaía na
fotelu w ciemnym kÜcie pokoju.
Goûciu z píaszczem spierdziaí sië ze strachu. Lecz mimo tego paralißujÜcego
uczucia wyjÜkaí:
- Kim ty kurwa jesteû?
- Nie znasz mnie - odpowiedziaía postaç - To ja przysíaíem ci e-maila.
- Ach. No tak. Ale dlaczego chcesz bym zostawií të sprawë?
- Bo tak. Jeûli sië nie odpierdolisz od tej sprawy to stracisz o wiele wiëcej
niß licencjë prywatnego detektywa.
- Mianowicie. - zapytaí zaciekawiony Franciszek wycierajÜc resztki g¢wna z
twarzy.
- To ostatnie ostrzeßenie - powiedziaí ochrypíy gíos i przeíadowaí swojego
colta.
Grzywa popuûcií po nogawach i w chlupocie swoich szczyn¢w odsunÜí sië od
drzwi. Tajemniczy czíowiek wyszedí i zniknÜí w ciemnoûciach klatki schodowej.
Nasz detektyw w ciÜgu kilku chwil otrzÜsnÜí sië z szoku, zmienií spodnie i
zasiadí do swego penitiuna. Gdy monitor nabraí ostroûci, Grzywa otworzyí plik.
txt i zaczÜí po raz kolejny czytaç akta sprawy. A byía to powaßna sprawa.
Dotyczyía nielegalnej kradzießy g¢wna z oczyszczalni przez okolicznych
szambiarzy. On jako prywatny detwktyw dostaí zadanie wykrycia tego kogoû, kto
zaûmierdzaí okolicë. ZleceniodawcÜ byíy wíadze miasta.
- Kurwa maç!!! - wykrzyknÜí rozmyûlajÜc nad problemami. Grzywka poskíadaí juß
do kupy kilka czëûci tej ukíadanki. Jednak wiele mu jeszcze brakowaío by
rozwikíaç sprawë. Najwaßniejsze co wiedziaí to to, ße szambelani przyjeßdßajÜ
do Sracha we wtorki wieczorem. Cichaczem íadujÜ towar na pakë wiozÜ go na
miejsce przeznaczenia. P¢ßniej, jak przypuszczaí, jadÜpo zapíatë do czíowieka
odpowiedzialnego za zamieszanie. Tutaj pojawiaía sië jego szansa. Miaí zamiar
ukryç sië pod ciëßar¢wkÜ i spokojnie dojechaç do gí¢wnego przestëpcy. Dzisiaj
jednak przegapií okazjë, a na nastëpnÜ musiaí poczekaç caíy tydzie§.
- Mam to w dupie - rzekí i poíoßyí sië na zaszczanym przeûcieradle
rozruchanego í¢ßka, nad kt¢rym widniaíy dwie krokwie wzmacniajÜce konstrukcjë
budynku. Do krokwi tych przyklejony byí plakat nagiej Pameli A., kt¢ry co
ranek motywowaí Grzywë do dziaíania.
Nastëpnego dnia bohater, nie majÜc innego zajëcia, postanowií zajÜç sië
sprawami uczuciowymi. Zaíoßyí wiëc spodnie, kt¢re caíÜ noc sechíy na
kaloryferze, przylizaí czuprynë, wíoßyí sw¢j czarny píaszcz i wybraí sië na
podryw lasek.
Okoío godziny 8:30 Grzywa wszedí do baru "U Zochy", w kt¢rym co dnia wypijaí
szklankë porannej wiûni¢wki. WíaûcicielkÜ lokalu byía gruba Zocha (byía to
jedna z tzw. dziwnych os¢b). Byía ona tak otyía, ße spod faíd tíuszczu nie
byío widaç kolan, trudno byío zauwaßyç gdzie sië ko§czy szyja a gdzie zaczyna
tuí¢w. U zaufanego krawca szyía sobie sukienki (mini :)), sp¢dnice, biustonosz
itp. Za kapcie robiíy u niej ocieplacze do opon wyûcigowych motocykli.
- To co zwykle? - zapytaía gruba Zocha.
- Tak, tylko dzisiaj poproszë podw¢jnÜ dawkë.
- Ooo! Coû dzisiaj nie w humorze.
- Mam problem - powiedziaí Franek zasiadajÜc przy barze.
- Co jeszcze dzisiaj nikogo nie zabiíeû? - wymruczaía ironicznie Zocha.
A naleßy wiedzieç, ße Grzywa miaí jednÜ síaboûç. Codziennie musiaí zabiç
przynajmniej jednego czíowieka. Gdy tego nie uczyni nie moße zasnÜç (moczenia
nocne i takie tam).
- Nie to nie to - tíumaczyí sië czarny píaszcz - mam cholernÜ ochotë na seks,
ale jakoû nie mogë sië zebraç i podejûç do panienki by z niÜ zagadaç.
- Juß nie musisz do nikogo podchodziç - powiedziaía gruba podajÜc szklankë i
butelkë "Arizony" - mogë ci pom¢c.
- Nooo... Ale... Teraz mam ochotë na wino - odpowiedziaí zmieszany detektyw.
WziÜí bytelkë, jebnÜí szyjkÜ w bar i nalaí sobie "dziaíë".
Gdy tak sobie popijaí, z kuchni wyszía míoda, zgrabna, blÜd piëknoûç.
- Mamo co zrobiç z tymi ûmierdzÜcymi, starymi rybami - zapytaía Zochy.
- Zanieû do stolika nr.3 - padía odpowied¶.
Goûç z winem siedziaí z otwartymi ustami. Byí jak zaczarowany. Ocknëía go
dopiero ûwiadomoûç ponownego wysuszenia spodni i zmiany bielizny.
- Pamela jak ßywa - szeptaí plujÜc na okoío. Po chili.
- Ta laska to twoja c¢rka? - zapytaí obsíugujÜcego za barem grubasa.
- Taa. Wíaûnie wypieprzyli jÜ z zawod¢wki. Teraz dopí¢ki nie postawiÜ nawego
oûwietlenia na naszej ulicy bëdzie pracowaía tutaj. - wyjaûniía Zocha.
- Wyksztaícona i do tego pracowita - pomyûlaí
Grzywa z plamÜ na spodniach i otwartÜ szczenÜ wyszedí na ulicë. Nie wiadomo
czy mina zdziwienia wywoíana byía urodÜ míodej kobiety czy faktem, ße
kiedykolwiek Zocha uprawiaía seks. Franek czuí sië opëtany sidíami miíoûci.
Tego samego dnia o godzinie 18:00, Grzywa po ponownym wysuszeniu spodni
zszedí na ulicë. BlÜd piëknoûç sko§czyía wíaûnie pracë. Franek, jako ße byí
najebany jak szpadel, postanowií z niÜ zagadaç:
- Zaczekaj! - zawoíaí podbiegajÜc wëßykiem do spacerujÜcej po chodniku -
Widziaíem cië dzisiaj w barze i... i... chciaíbym...
- Ja takße zauwaßyíam ße mi sië przyglÜdasz - wtrÜciía dziewczyna.
- Jak masz na imië? - spytaí Franek
- WoíajÜ na mnie Zocha-junior, ale przyjaciele m¢wiÜ mi Easy, cokolwiek
miaíoby to znaczyç - odpowiedziaía laska.
- Ja jestwm Franek, prowadzë biuro detektywistyczne na tej ulicy.
- Tak wiem. Mama wiele o tobie opowiadaía.
W tej chwili podjechaí czerwony Mercedes i przez szyberdach wyjßaía jakaû
gíowa.
- Easy, jedziesz z nami? - zawoíaí lodziarski leszcz.
- Ale gdzie? - zapytaía zapytaniem.
- Bëdziemy zwiedzaç hmm... las.
Dziewczyna machnëía rëkÜ do towarzysza spaceru i wsiadía do Merola, w kt¢rym
obecnych byío lodziarzy sztuk cztery. Odjechali.
- Pierdolone skurwiele - syknÜí Grzywa - gdyby nie ona to sprawdziíbym na nich
jak dziaíajÜ nawe, rozbryzgowe pociski do mojego magnum.
To m¢wiÜc Grzywë naszía ochota by sobie postrzelaç.
- Time to die! - woíaí wyciÜgajÜc pistolet.
Ofiarami miaío byç piëciu míodych lodziarzy, kt¢rzy szli wíaûnie na
discopolotekë.
Grzywa przymierzyí... i pociÜgnÜí za cyngiel. Nim chíopaki usíyszeli wystrzaí,
rozbryzgowy pocisk zdjÜí im gíowy. W jednym przypadku gíowa odpadía razem z
klatÜ i rëkoma.
- Ale czad! - pomyûlaí Franciszek i wystrzelií jeszcze raz do nadbiegajÜcego
psa. Po biednym stworzeniu zostaíy tylko wi¢ry. Grzywa przeíadowaí i zauwaßyí
jak w jego kierunku biegnie wíaûciciel szczekajÜcego (juß nie) zwierzëcia.
Nie namyûlajÜc sië goûcio z magnum opr¢ßnií magazynek. Po biegnÜcym czíowieku
pozostaíy tylko nogi, kt¢re podbiegíy jeszcze trzy moße cztery metry i upadíy.
- Juß mnie to nudzi - wyjÜkaí Black píaszcz oddalajÜc sië z miejsca
zamieszania, przy kt¢rym pojawiío sië okoío piëç innych ps¢w. Zwierzëta
rozrywaíy postrzëpione ciaía i zlizywaíy krew, kt¢rej byío nie maío.
Przez nastëpne piëç dni Grzywa codziennie widywaí sië z Easy, w
barze. Rozmawiali ze sobÜ, ûmiali sië, on pií jabola a ona dyktë. Wieczorami
Franek polerowaí swojÜ brykë, kt¢ra staía w garaßu dwie ulice dalej. A byío to
nie byle co. Czarny Fiat 126p. Maszyna marze§. Peíne 650 centymetr¢w
szeûciennych pojemnoûci, lotnicze fotele, sk¢rzana kierownica, 24 konie mocy.
Gdy tylko facet myûlaí o tym wszystkim to tak sië podniecaí, ße natychmiast
biegí do domu, kíadí sië na í¢ßko i patrzÜc na plakat u g¢ry wyobraßaí sobie
przejaßdßkë z PamelÜ i swoim fiacikiem. Patrzaí sië tak na Pamelë dop¢ty,
dop¢ki nie zabolaía go rëka, p¢¶niej ogarniaío go zmëczenie i ucinaí sobie
drzemkë.
Nastëpny tydzie§. Wtorek. Grzywa o godzinie 7:00 otworzyí oczy.
- Eureka, to dziû - wykrzyknÜí przypominajÜc sobie o tym, ße dzisiejszy dzie§
to dzie§ przeznaczony na íapanie bandzior¢w.
Energicznie zerwaí sië na r¢wne nogi. Niestety zapomniaí o jednym i jebnÜí sië
gí¢wÜ w krokiew umocowanÜ nad í¢ßkiem. Padí nieprzytomty na wyro.
Przytomnoûç odzyskaí dopiero o godzinie 18:45. Zmienií zasrane spodnie
(uderzenie uszkodziío system sterujÜcy metabolizmem) i pobiegí pod
oczyszczalnië.
20:10. Franek zauwaßyí g¢wnowozy wjeßdßajÜce na teren oczyszczalni. Grzywa,
ußywajÜc intuicyjnie wyuczonych umiejëtnoûci, zakradí sië na wrogi teren.
R¢wnieß dziëki intuicyjnie wyuczonym umiejëtnoûciom wyczuí, ße szambelani coû
wykryli. Nie zwlekajÜc díugo wszedí na beczkë, otworzyí wíaz i zanurzyí sië w
ûciekach.
W beczce byío ciemno, ûmierdzÜco i w og¢le obrzydliwie. Grzywa czuí jak
samoch¢d podÜßa w nieznanym kierunku.
Godzina 0:46. G¢wno dotarío w miejsce przeznaczenia. Franciszek
zíapaí sië krawëdzi otworu aby pompa, kt¢ra wypÜpowujÜc syf nie wciÜgnëía,
a tym samym zmieliía nëdzne ciaío detektywa. Po wypompowaniu Franek wujßaí na
zewnÜtrz. Zobaczyí faceta w czrnych okularach, zimowych kozakach oraz w
píaszczu podobnym do tego jaki on sam posiadaí. Facet ten zaczÜí rozmawiaç z
jednym szambiarzem:
- Ile kurs¢w dzisiaj? - zapytaí czrny okular
- Jeden.
- Co? Tylko jeden? W chuja ze mnÜ walicie czy co?
- Nie, to nie tak. Zrobilibyûmy wiëcej ale chyba ktoû coû wyczuí.
- Acha. A ja wiem nawet kto to taki. To Franek zwany GrzywÜ.
W tym momencie twarz Franka pobladía a uczucie strachu byío tak dobrze
odczuwalne, ße zesraí sië on w niewielkim stopniu zapeíniajÜc beczkë.
- Juß nawet zabezpieczyliûmy sië na takÜ okazjë. - kontynuowaí boss i skinÜí
rëkÜ na czerwonego Mercedesa. Po chwili ze znajomego samochodu wysiadí znajomy
lodziarz, kt¢ry wyciÜgnÜí za sobÜ Zochë junior.
W tym momencie emocje wiëzione w umyûle Franka wybuchíy.
- Staç! - wydaí ryja wyskakujÜc z beczki. Gdy stanÜí na twardym gruncie
wyciÜgnÜí swoje magnum. G¢wno spíywaío po jego czarnym píaszczu.
- Bo bëdë strzelaí - darí sië Grzywa i wystrzelií bez ostrzeßenia. Gíowy
spadíy wszystkim z wyjÜtkiem dziewczyny, bossa no i oczywiûcie Grzywy. Facet
chwycií i zasíonií sië dziewczynÜ.
- Puûç jÜ - wrzasnÜí spokojnie detektyw
- Myûlisz ße puszczë swojÜ jedynÜ tarczë - powiedziaí okularnik
- Zaraz sië przekonasz, ße ßadna tarcza mnie nie powstrzyma - to wypowiadajÜc
Grzywa zaíadowaí do swego guna nowe wybuchowe pociski.
- Nie zrobisz tego! - krzyczaí boss. Gdy Grzywa przeíadowaí, boss puûcií
dziewczynë i zaczÜí uciekaç. Franek zrobií kilka krok¢w, przymierzyí i
strzelií. Tyle widziano zíego przestëpcë (chyba ße zíym przestëpcÜ moßna
nazwaç czerwonÜ mgíë, kt¢ra unosiía sië w tym miejscu przez jakiû czas).
Niestety odrzut z broni byí tak dußy, ße GrzywÜ rzuciío o beczkow¢z stojÜcy za
nim. Stracií przytomnoûç¢.
Dwa dni p¢¶niej. Grzywa wychodzi z Urzëdu Miasta gdzie zdawaí raport ze
sprawy. Okazaío sië ße przestëpcÜ byí miejscowy biznesmen, kt¢ry wylewajÜc
ûcieki na tamto miejsce chciaí obrzydziç otoczenie Rumunom, zamieszkujÜcym
pobliskie kartony i wykupiç od nich ziemië.
Po zdaniu raportu Franek wyszedí z budynku, wsiadí do swojego czarnego
Fiacika, w kt¢rym czekaía Easy. Razem udali sië na przejaßczkë poza granice
miasta.

THE END.


Masa

******************************************************************************

MUZYKA
``````

W tym artykule mam zamiar napisaç kilka kilo textu recenzujÜc
najnowszÜ píytë Marilyn Manson zatytuíowanÜ " Mechanical animals ".
Aby zwiëkszyç iloûç textu kr¢tko przedstawië kaßdy z utwor¢w. Pamiëtajcie, ße
opinie bëdÜ wydawane tylko przez jednego czíowieka (przeze mnie) i nie kaßdy
musi sië z nimi zgadzaç.
WíÜczam, síucham i piszë. Pierwszy utw¢r "THE GREAT BIG WHITE WORLD" jest
dosyç spokojny. Juß na poczÜtku zauwaßamy charakterystyczny vokal, kt¢ry
prawdopodobnie ma swoich przeciwnik¢w, ja do nich jednak nie naleßë. Uwaßam iß
goûç ma za-je -bi-sty gíos. Kawaíek dosyç fajny i wpadajÜcy w ucho. TreûciÜ
utworu jest... nie tego chyba nie powinienem pisaç. Powiem (napiszë) tylko, ße
jest bardzo nastrojawa w mrocznym (szarym) tego síowa znaczeniu.
Drugi jest "THE DOPE SHOW". Dosyç znany utw¢r najeßdßajÜcy na
skomercjanizowanÜ amerykë. Wszystko w porzÜdku.
"MECHANICAL ANIMALS". Tytuíowa i jedna z lepszych kompozycji na píycie
(kasecie). Ani ostry, ani wolny ale naprawdë poruszajÜcy. Widaç na tym
przykíadzie jak Manson potrafi pisaç lirykë. Niezíe.
"ROCK IS DEAD". Ze ûcießki d¶wiëkowej "Matrixa". Szybki, dosyç ostry i
czadowy. "Gorliwi katolicy" przyczepiÜ sië pewnie do tekxtu. Ja nie mam nic
przeciwko (czíowiek wyraßa po prostu to na co ma ochotë). Dußy plus dla
Ramireza i Gacego za wykurwiste brzmienie.
Czwarty na liûcie jest "DISASSOCIATIVE". Najleprzy z tych wolnych. Moßliwe, ße
tylko mi sië tak wydaje ale ten utw¢r to wielkie dzieío. PobudzajÜca do
myûlenia muzyka i czadowe zwrotki (kt¢re zresztÜ pasujÜ do moich rozwaßa§) to
tworzy jednÜ, zbitÜ i piëknÜ caíoûç. Vocal rulez!
PiÜtka to "THE SPEED OF PAIN". Kolejny wolmy kawaíek. Tutaj liryka
zdecydowanie rzÜdzi. Goûcio naprawdë umie zaûpiewaç co czuje i to w jakim
stylu! Naprawdë to jak z kolejnymi wersami Marylin siebie "wykíada" i
przekazuje to co chce przekazaç jest powalajÜce na kolana. Extra
"pioseneczka".
7) "POSTHUMAN". Tw¢rczoûç szybsza od innych co nie znaczy, ße gorsza. Ostry
text i niezíy rytm.Do posíuchania.
"I WANT TO DISAPPEAR" jest taki sobie, ani dobry ani zíy.
"I DONT LIKE THE DRUGS (BUT THE DRUGS LIKE ME) jest chyba najbardziej znanym,
obok "THE DOPE SHOW", utworem - dobry.
"NEW MODEL NO.15" jest síaby i nie podoba mi sië. Za to "USER FRENDLY" jest
fajny. Ma dobre síowa.
Trzy ostatnie kompozycje sÜ w miarë spokojne ale zajebiste. Czadowe brzmienie,
dobry text i ûwietny vocal. Naprawdë warte odsíuchania.
PodsumowujÜc to wszystko jako caíoûç napisaç naleßy, ße jest to ûwietna
píyta choç niekt¢rzy znajomi sië ze mnÜ nie zgadzajÜ. Byç moße to przez
sytuacjë w jakiej sië wtedy znajdowaíem ale Marylin Manson wywarí na mnie
ogromne wraßenie (pozytywne oczywiûcie).
Kaseta kosztuje 13.50 peelen¢w, oryginalna píyta trochë wiëcej (obrotni
zapewne mogÜ postaraç sië o pirata). Warto wydaç te nic nie znaczÜce banknoty.
Polecam.

P.S.

Nie traktujcie tego textu jako reklamy i sugerujcie sië wíasnym gustem.


Masa

******************************************************************************

TEXT WYPEúNIAJèCY
`````````````````
"Raport z wyjazdu do Siedlec w celu ujrzenia Ojca òw."

Wiadomoûç o pielgrzymce Papießa do Polski elektryzowaía juß od jakiegoû
czasu wiele os¢b.
W naszej diecezji (siedleckiej czy jak sië ona tam nazywa) na wieûç o
tym, ße Big Papa zahaczy o znajome rejony obalono nie jedno wino (mszalne
oczywiûcie :).
Nie rozdrabniajÜc sië powiem, ße Ojciec òw. miaí zawitaç do Siedlec
10.06.1999. Wydaßenie to z g¢ry ogíoszono najwaßniejszÜ sprawÜ religijnÜ
dziesiëciolecia.
Do sprawy. Osoby za caíÜ imprezë odpowiedzialne podeszíy do niej
naprawdë profesjonalnie. Juß na ok. dwa tygodnie przed oczekiwanym dniem
wszystko byío gotowe. No bez przesady ale oítarz wybudowano dußo, dußo
wczeûniej. Oítarz byí ogromny, z niego odprawiana miaía byç msza ûw.
Wyznaczono teß sektory, w kt¢rych umieszczeni mieli byç pielgrzymi. Sektor¢w
byío bardzo dußo ale pozbijane byíy z drewnianych palik¢w (czy czegoû
podobnego) co powodowaío, ße wszystko przypominaío zagrody dla bydía.
Wczesne wykonanie wszystkich element¢w powodowaío, ße organizatorzy mieli
pewien komfort psychiczny i mogli zajÜç sië doszlifowaniem szczeg¢í¢w.
W kilka dni przed imprezÜ we wszystkich porafiach panowaía dziwna
atmosfera. Wszyscy chcieli dostaç karty wstëpu w jak najlepszym sektorze. Ja
zaíapaíem sië na K7, czyli w ostatnim rzëdzie. Jednak tuß przed wyjazdem
kumpel wykombinowaí L3 (czyli juß stosunkowo dobrze). Wszyscy juß wszystko
mieli i wyczekiwali tego waßnego dnia.
W noc poprzedzajÜcÜ Big Day ja wraz z kumplem postanowiliûmy zafetowaç,
wszak w miarë normalny pociÜg relacji Biaía Podlaska - Siedlce byí o godzinie
5:32. Byíy teß wyznaczzone pociÜgi specjalne ale podr¢ßowanie jak sardynka w
puszce niezbyt nam sië podobaío. "Zarzucenie" wykonaliûmy jednak zbyt wczeûnie
(po poíudniu poprzedniego dnia :) i istniaía obawa iß juß na miejscu zíapie
nas zejûcie. Nocka byía ciekawa i nieprzespana (tzn. ja nie spaíem nic a
kumpel tylko 40 minut).
10.06.1999. O godzinie 5:00 byliûmy juß na dworcu PKP gotowi do
wyjazdu. PociÜg przyjechaí o czasie i bez wiëkszych niespodzianek dotarliûmy
do Siedlec.
Gdy po wyjûciu z pociÜgu zauwaßyíem dziwnych facet¢w w ߢítych beretach
poczyíem, ße coû moße sië zjebaç. W zasadzie ci faceci byli mili i z
ßyczliwoûciÜ kierowali "imprezowicz¢w" na ustalone miejsce. My jednak czuliûmy
sië jak konie prowadzone na spëd. Nic to, dotarliûmy w ko§cu do wíaûciwych
sektor¢w. Do godziny 8:00 naleßaío zajÜç swoje miejsca, ale nikt tego tak za
bardzo nie pilnowaí. Síußba Koûcielna w prawdzie upominaía co bardziej
ruchliwych lecz dobre síowo nie na wszystkich dziaíaío.
Ludzi byío coraz wiëcej i wiëcej. W sumie przybyío ich na "plac boju"
ok. 500 tysiëcy.
Na 10:00 przewidziany byí przyjazd a wíaûciwie przylot Papießa. I
rzeczywiûcie przyleciaí. Jeden ûmigíowiec, drugi,trzeci, kurwa jeszcze chyba z
piëç. To chyba byío zabezpieczenie przed niewykrytymi rakietami
ziemia-powietrze ( w razie zamachu). Tak w tajemnicy powiem wam, ße Ten o kogo
chodziío przyleciaí ostatnim ûmigíowcem.
No nic. Papieß przejeßdßaí sië gí¢wnymi alejkami w swoim specjalistycznym
poje¶dzie z kuloodpornymi szybami (acha, jeßeli tak dbano o jego
bezpiecze§stwo to dlaczego goûç je¶dzií z uchylonymi oknami; moßliwe, ße to
byía jego wíasna zachcianka).
Widziaíem go z odlegíoûci ok. piëciu metr¢w i przyznam, ße nie wyglÜda on
tak jak to pokazujÜ w telewizji. Jest to stary i zmëczony czíowiek, kt¢ry
jednak ma na tyle energii by doprowadziç do euforii prawie p¢í miliona ludzi.
Jego zaletami, jak to okreûlií jeden czíowiek, z kt¢rym rozmawiaíem, sÜ:
czytanie bez okular¢w (szkía kontaktowe?), ciÜgía aktywnoûç fizyczna i
intelektualna oraz to, ße moße podr¢ßowaç ûmigíowcami (odpornoûç na
przeciÜßenia i podobne sprawy).
Cel jaki sobie obraíem, a wiëc ujßenie Papießa na ßywo, wykonaíem. Po
tym zaczÜíem wiëkszÜ uwagë na otoczenie. Nie tylko na oítarz (kt¢ry byí
zresztÜ bardzo efektowny), nie tylko na otaczajÜcych ludzi ale na atmosferë,
kt¢ra tam panowaía.
Do przyjazdu Ojca òw. i gdzieû tak do poíowy mszy panowaía podniosía
atmosfera, kt¢rÜ okreûliç moßna jako wielkie wyczekiwanie, podekscytowanie
oraz wielki, religijny piknik. Mniej wiëcej od poíowy Mszy ûw. zaczÜí robiç
sië burdel. Zaczëío sië íaßenie po stoiskach z pamiÜtkami (wszystkie pamiÜtki
zwiÜzane byíy z Papießem) i kombinowanie jak by to sobie czas urozmaiciç. My
r¢wnieß trochë poíaziliûmy, spotkaliûmy kilku przyjaci¢í, z kt¢rymi chwilë
rozmawialiûmy by p¢¶niej w akompaniamencie kilkudziesiëciometrowych kolejek do
klopa udaç sië na pekap. Droga na to miejsce nie odbyía sië bez przyg¢d, gdyß
síußby koûcielne i policja caíkowicie odizolowaíy kilka ulic, kt¢rymi miaí
przejeßdßaç Papa (jechaí do jakiegoû koûcioía czy coû w tym rodzaju). Na
nieszczëûcie (nasze oczywiûcie) jedna z tych ulic przecinaía drogë na dworzec.
Full ludzi wzdíuß tych ulic teß fajnie wyglÜdaío ale przestaío nas to
obchodziç. Zíapaía nas "zwaía". Mimo iß padniëci to z wielkim uporem
pr¢bowaliûmy sië przedostaç. Pytaliûmy sië jednego ze "straßnik¢w",
pilnujÜcego ûwiateí czy by nas nie przepuûcií bo spieszymy sië na pociÜg i
wog¢le. Ten wysíaí nas pod bankm¢wiÜc, ße moßemy tam spr¢bowaç bo tam ludzie
przechodzÜ. No to idziemy i pytamy goûcia pod bankiem a ten idiota wysyía nas
spowrotem na ûwiatía. Piëknie. W gíowie szumi, oczy zamykajÜ sië ze zmëczenia
a my nie moßemy dojûç do pociÜgu.
Jeden pan podpowiedziaí nam jak to wszystko moßna obejûç. M¢wií: "malutki
spacer i juß jesteûcie na miejscu". No to idziemy... To ma byç kurwa kr¢ciutki
spacer. Bardziej przypominaío to "Siedlce tour" (a tak na marginesie to
ciekawe jak u tego pana wyglÜda díugi spacer).
Po jakimû czasie dotarliûmy na PKP. A tam jak podczas ewakuacji
wojennej. Wszystkim nagle zebraío sië na powr¢t i zrobiío sië przepeínienie.
°oínierze rozdzielali tíum wedíug tego kto miaí jaki pociÜg i skierowywali w
odpowiednie przejûcia. My postanowiliûmy jednak przejûç prosto przez tory do
swojego pociÜgu. Idziemy, idziemy a tu nagle jakaû "paía" biegnie w naszÜ
stronë. Myûlë sobie czad, bieg w takim stanie. Udaío nam sië jednak doczíapaç
do jakiegoû pociÜgu, wskoczyliûmy i "wojak" m¢gí nam naskoczyç. Okazaío sië,
ße jest to pociÜg w stronë Biaíej. Zajeliûmy miejsca a parë chwil p¢¶niej do
pociÜgu nawet "mucha dupy by nie wsadziía", tyle os¢b dowaliío. Czekamy wiëc
na odjazd. W pewnym momencie dowiadujemy sië, ße jesteûmy w zwykíym telepaku
(a mieliûmy jechaç przyspieszonym) i ße ten szybszy pociÜg za chwilë odjedzie
z toru na przeciwko naszego okna. Nie wyszliûmy by sië przesiÜûç, gdyß oba
pociÜgi byíy zaíadowane po brzegi. W ko§cu mamy miejsca siedzÜce a to, ße
bëdziemy jechaç trochë díußej moßna znieûç. Przez okno widzieliûmy jak
odjeßdßa nasz wíaûciwy pociÜg. P¢í godziny po tym ruszyí teß telepak.
Droga powrotna to historia i nie ma co sië rozpisywaç. Zaznaczë
tylko, ße të relacjë pisaíem wíaûnie jadÜc do domu.
Okoío godziny 17:00 byliûmyjuß w domach, usatysfakcjonowani z wyjazdu.
PodsumowujÜc moßna powiedzieç, ße byío doûyç ciekawie i warto byío
poûwiëciç ten dzie§ na të pielgrzymkë;)


Masa
******************************************************************************

FILM
````

Recenzja filmu - "°oínierze kosmosu"

"°oínierze kosmosu" nie jest nowym filmem, nakrëcono ich ponad rok
temu. Gdy wchodzií w Polsce do kin nie byí przebojem kasowym. Ja osobiûcie
miaíem sië na niego wybraç ale coû mi tam wypadío i w kinie tego filmu nie
widziaíem. Juß teraz powiem, iß bardzo tego ßaíujë.
Film z pozoru jakich wiele: jakaû tam historyjka o ratowaniu ûwiata,
ludzie to ci dobrzy a kosmici (robale) to czarne charaktery, wybucha wojna
podczas kt¢rej bohaterowie przeßywajÜ swoje przygody. Jednak spos¢b w jaki to
wszystko zostaje podane jest bardzo efektowny.
Fabuía (nie bëdë opowiadaí caíej aby nie psuç wam zabawy, ale nawet
gdybym to zrobií to niewiele by to zmieniío w odbiorze filmu) obraca sië wok¢í
trojga przyjaci¢í, kt¢rzy po sko§czeniu szkoíy postanawiajÜ wstÜpiç do wojska
(do takiego specjalnego wojska, wojska przyszíoûci). Wybucha wojna i míodzi
rekruci zostajÜ poddani wielkiej pr¢bie. Ich losy podÜßajÜ w r¢ßne strony: ona
zostaje pilotem czyli gwiezdna flota, on to lotna piechota a ten, kt¢ry w
serialu "Dr. Hauser - lekarz medycyny" graí tego mÜdrego zostaje skierowany do
wywiadu wojskowego. Caíkiem przypadkiem míodzi ludzie okazujÜ sië jednymi z
najlepszych i szybko chcÜ zrobiç karierë, nawet kosztem ludzi i ich uczuç (to
nie jest tak do ko§ca tylko mi sië tak napisaío).
Koncepcja pokazania filmu jest podobna do trzeciego "Robocopa" np. co
jakiû czas wtrÜcane sÜ wiadomoûci ze ûwiata, majÜce na celu ukazanie
spoíecznoûci tych odlegíych czas¢w. Jest to z pewnoûciÜ zaleta gdyß urozmaica
oglÜdanie.
Teraz to co najbardziej mi sië "kosmicznych wojakach" podoba. Myûlisz, ße
widziaíeû filmy, w kt¢rych za dußo byío scen z pourywanymi czëûciami ciaía
jako rekwizytami? Myûlisz, ße byío ich dußo? Tak? Mylisz sië! Dopiero tutaj
poznasz wewnëtrznÜ budowë ludzkiego (ale nie tylko). Jeûli studiujesz biologië
lub w przyszíoûci masz zamiar coû podobnego robiç to te obrazy sÜ dla ciebie
jak znalazí. Urwana gíowa i rëka, przepoíowione ciaío, rozwalony korpus robala
to tylko te íagodniejsze sceny :) Wszysto to przy pomocy dobrych a nawet
bardzo dobrych efekt¢w (mieli chíopaki niezíego codera he, he).
Chyba nie naleßy doszukiwaç sië w tych obrazach jakichkolwiek wiëkszych
przesía§, to nie tego rodzaju film (a moße jednak?). Miaí on byç miíym pokazem
rzezi ze wspaniaíymi efektami wizualnymi i odrobinÜ specyficznego humoru.
PodsumowujÜc powiem, ße "°oínierzy kosmosu" oglÜda sië po prostu
fajnie. Wszystkie te brutalne sceny nie sÜ aß tak straszne by wprowadzaç
ograniczenia wiekowe. Film nie wywoíuje wiëkszych emocji ale po jego obejßeniu
miaíem ochotë by zíapaç za shoatguna i postrzelaç sobie do robactwa:) Krew i
urwane ko§czyny rulez! Dobre jest ostatnie zdanie: "Do you wanna live forever"
Ocena - film dobry. Polecam.
"STARSHIP TROOPERS"; reßyseria - Paul Verhoeven; zdjëcia - Jost Vacano;
wyst. - Casper van Dien, Dina Meyer, Denise Richards, Jake Busey i inni.


Masa

------------------------------------------------------------------------------

Recenzja filmu - "Doberman"

Ludzie!!! To co teraz napiszë moße ûwiadczyç o moim maniakalnym
podejûciu do filmu pt. "Doberman" ale takie síowa jak wspaniaíy, cudowny,
zajebisty, wykurwisty nawet w poíowie nie oddadzÜ tego co o nim sÜdzë.
Oczywiûcie sÜ to tylko moje síowa i jeßeli ktoû ma inny gust to mogÜ one
wydawaç sië co najmniej dziwne.
Sorry za ten wstëp ale chciaíbym abyûcie wiedzieli, ße piszë të
recenzjë pod ogromnym wraßeniem jaki na mnie ten film wywarí. Ale od poczÜtku.
Jakiû czas temu miaíem wolnÜ niedzielë i pomyûlaíem, ße fajnie by byío gdybym
obejßaí jakiû ciekawy film. W kinie leciaíy same krapy wiëc zdecydowaíem sië
na wypoßyczlnië kaset. Pojechaíem tam z kumplem. Ja wziÜíem "Taksa§skÜ masakrë
piíÜ ía§cuchowÜ" (a tak przy okazji to ten film teß polecam jako obraz
totalnie pojebanej rzeczywistoûci, nie jest straszny a raczej ûmieszny ale
fajny) a kumpel "Dobermana" bo gdzieû tam síyszaí, ße to niezíy film. Oki
m¢wië i idziemy oglÜdaç, z tym, ße ja do siebie a on do siebie. Zgadaliûmy sië
jednak, ße jak je obejßymy to sië wymienimy. W ten spos¢b oglÜdamy dwa filmy a
píacimy za jeden.
Obejßaíem swojÜ kasetë i pojechaíem wymieniç. Kumpel dajÜc film m¢wi, ße jest
nawet ciekawy i moßna go obejßeç. Dobra jest, bëdzie czas to obejßymy. I tak
sië zíoßyío, ße czas byí. Puszczam wiëc film, siadam w fotelu i czekam.
Juß na samym poczÜtku widaç, ße moße byç ciekawie. PoczÜtkowa animacja jest
dobrze zrobiona i w og¢le to dobry pomysí. W tej czëûci filmu najbardziej
podoba mi sië moment, w kt¢rym animowane oko przechodzi w oko prawdziwego psa
po czym kamera odjeßdßa ukazyjÜc koûci¢í i cmentarz go otaczajÜcy. Szczerze
wam powiem, ße ruchy kamer w tym filmie poíÜczone z efektami dajÜ pioronujÜcy
efekt. Czegoû takiego jeszcze nie widziaíem. Znakomite.
OglÜdam, oglÜdam i aß sië nie posraíem z radoûci. Nie ma to jak dobre
francuzkie kino. Gadki bohater¢w i ich kreacja sÜ zupeínie inne niß to do
czego przywykíy moje oczëta, takie inne a jednoczeûnie realne.
Sama opowieûç nie jest zbyt wyszukana, ot odwieczna walka miëdzy dobrem a
zíem. Jednak nie do ko§ca wiadomo kto jest dobry a kto zíy. Wíaûciwie to
wiadomo tylko, ße ci dobrzy nie sÜ tacy dobrzy a ci ¶li nie sÜ tacy ¶li :)
Film zakrëca sië wok¢í historii jednego z francuzkich gang¢w.
Przewodzi mu tytuíowy Doberman, kt¢rego gra, jeûli dobrze pamiëtam, Vincent
Cassel (a tak na marginesie to goûç idealnie nadaje sië do tej roli). U jego
boku stoi niezía laska (kt¢ra jest niemowÜ) oraz nerwowy goûciu z magnum (nie
pamiëtam jakÜ miaí xywë), goûç, kt¢ry lubi psy (Pitbull, spoko facet), ksiÜdz
(tak, tak prawdziwy ksiÜdz i gnatem a wíaûciwie z granatem w biblii),
transexualista (kr¢ry ciÜga laski komu popadnie) oraz kilku innych ciekawych
ludzi. SzukujÜ oni kolejny skok a policja pr¢buje im w tym przeszkodziç. Z
policjant¢w najlepsi sÜ dwaj sadyûci, kt¢rzy na codzie§ znëcajÜ sië nad
piëtnastoletnimi dilerami (to oni nie sÜ tacy dobrzy). Gí¢wnie chodzi o to, ße
przestëpcy uciekajÜ a gliny ich goniÜ, ale jak to wszystko jest przedstawione!
Wíaûciwie trudno jest ten film do czegokolwiek por¢wnaç ale jeßeli
ktoû by sië uparí to moße do "Nikity" (film a nie serial). Gatunek do jakiego
sië zalicza to komedia sensacyjna ( choç GDR okreûlií go jako pornus z
elementami karate :) z tym, ße humor tam istniejÜcy test (tutaj szukam
odpowiedniego síowa) ... czrny (?), co w rzadnym przypadku nie oznacza zíy a
wrëcz przeciwnie.
Napisaíem juß o tym, ße dußym plusem sÜ gadki , ßeby nie byç goíosíownym
przytoczë kilka przykíad¢w: "Mamo, juß nie musisz kupowaç mi lek¢w, ja nie mam
sraczki, to od tego, ße wszyscy walÜ mnie w dupe" - síowa wupowiadane przez
transa po tym jak jego rodzice sië o tym dowiedzieli, albo kwestia m¢wiona
przez Pitbula po tym jak jeden z policjant¢w zabií jego psa [co oczywiûcie
nie wyszío mundurowemu na dobre gdyß, jakby tu powiedzieç, stracií gíowë
(niech ßyje ksiÜdz z granatem)] - "Najpierw odprawië pogrzeb swojemu
przyjacielowi... a potem rozpierdole gliny". Tego wszystkiego jest znacznie
wiëcej i jest to naprawdë dobrze zagrane.
W zako§czeniu powiem iß po pierwszym obejßeniu "Dobermana" bëdziecie
bezwíadnie beíkotaç z zachwytu i ze wszystkich sií dusiç starego aby poßyczyí
wam kasë na swoje wíasne magnum ;)
Ocena - film bardzo dobry, wyûmienity , zajebisty, rzÜdzÜcy i kopiÜcy tyíek
tak mocno, ße g¢wno fiutem wycieka. Szcerze polecam (oglÜdaíem go chyba z
piëç razy i obejße jeszcze nie raz).

------------------------------------------------------------------------------
******************************************************************************

POEZJA
``````

Jest we mnie rodzaj mnogi
Razem szukamy síusznej drogi.
Lecz czasami - tuß przed zamieciÜ
Widzë w lustrze osobë trzeciÜ.
Czas: tik - tak, tyk - myk
Zn¢w síyszë przera¶liwy ryk.
"Ding dong" - gíos warknÜí
I Szatan sznurkami zn¢w szarpnÜí.
Ciaío, gíos, i tpp - juß sië bojë.
Staío sië; dalsze síowa nie sÜ moje
"Ding dong
ding dong
kto sië nigdzie nie ukryje
temu rzucë sië na szyjë
ding dong
ding dong
i oplÜczë mu dwie nogi
bëdzie kíopot miaí wnet srogi".


Masa








Dziû stanÜíem przed trudnym wyborem,
Wiedziaíem ße naleßy sië zastanowiç przed doborem.
Myûl ma kroczy w stronë jednego,
Zaraz potem opuszcza innego.
I tak i nie; i czarne i biaíe,
Oraz wszystkie barwy pozostaíe.
òwiat za oknem szybko mija,
I w tej chwili m¢zg m¢j z b¢lu sië zwija.
Istnie§ míodych przede mnÜ sto;
Mogë urotowaç, mogë teß rzuciç w bíoto.
... Teraz widzë krzyße istnie§ minionych
Otoczone duszami nieba spragnionych.
I tak sobie siedzë i tak sië zastanawiam.
Nigdy z nikim o tym nie rozmawiam.
Czas z kasy juß pobrany,
Wyb¢r chyba dokonany.
Wybierz dobro, wybierz zío - gíosy síyszaíem.
Lecz c¢ß takiego ja wybraíem?

Masa
03.04.1999.



"Moje epitafium"
Miíoûç moße zapíonÜç nawet w sercu Diabía,
lecz tak piëkne uczucie, kt¢re wybucha w tak ciemnym miejscu,
moße bez problemu zgasiç Los.

Masa
03.04.1999.
(2.25)


"Chaos"
PorzÜdek, zdarzenia, niepok¢j, chaos.
Dobro, rzeczywistoûç, zaíamanie, zío.
Zío, przeíom, rzeczy ukryte, dobro.
Dobro, zío, pr¢ßnia, dobro, zío.

Miíoûç, los, przeznaczenie, nienawiûç.
Realizm, lekcja, informacja, fikcja.
°ycie, czas, krzywda, ûmierç.
Dotyk, myûli, chwile, obojëtnoûç.

Ja, moment, ciemnoûç, on.
Czystoûç, praca, czer§, br¢d.
Wolnoûç, chëci, oczekiwania, pieniÜdze.
Coû, prawda, kíamstwo, nic.

Masa
16.04.1999.
(23.17)



"Do czytajÜcego"
Postanowiíem napisaç te, plus minus, trzy síowa.
CzytajÜcy niech nie bëdzie tak do ko§ca zíy.
Konkretnie nie do niego jest ta mowa.
Niezrozumiaíe síowa przeszíy przez lawë mgíy.

Od razu przejdë w konkret sprawy.
Po pierwsze; dlaczego czas tak pëdzi?
I teraz stojÜc na piedestale síowa:
Dlaczego umysí tak mi glëdzi?

Jednak to jeszcze utworu nie koniec,
Przecieß ja ciÜgle umieram;
I czujë sië jak czarny na szachownicy goniec.
Dlatego ßycia wcale juß nie zbieram.

O jednÜ chwilkë jeszcze proszë.
Jak bardzo bym chciaí bym nie m¢gí tak powiedzieç,
Ale tego caíego ûwiata - nie znoszë.
Dziëkujë; juß nie musisz przy mnie siedzieç.

Masa
24.04.1999
(13.38)



IdÜc w d¢í, patrzÜc w g¢rë
Spostrzegasz, ße nie wszystko ma swe kolory,
A myûli nie okiíznane przez naturë
PrzyprawiajÜ umysí tw¢j o nawe spory.

Wypuszczasz je, one lecÜ w wielkim ûwiecie,
Po chwili uderzajÜ w bramy przeznaczenia
I chwycone przez wiatry i zamiecie,
UkazujÜ jak nierealne sÜ dziû twe ßyczenia.

I zrezygnowany leßysz na wyziëbíym murze
W íeb sobie jednak nie strzelasz,
M¢wisz: byç moße dziû sobie coû wywr¢ßë.
I oczy co ranka raz jeszcze otwierasz.

Masa
25.04.1999
(23.22)


"Moje epitafium #2"
Czasami, czësto powtarzane kíamstwo
staje sië prawdÜ a nastëpnie rzeczywistoûciÜ.
Dopiero wtedy widzimy jak zaczyna ßyç wíasnym ßyciem,
odwraca sië od nas i zaciera granicë
pomiëdzy realiami a fikcjÜ.

Masa
27.04.1999
(23.46)



Ludzi moßna por¢wnaç do klaun¢w. Z pozoru ûmieszni a wewnÜtrz worms.
I oni wszyscy na zewnÜtrz, ßyjÜ w swych klatkach, przekonani o wíasnej
wartoûci, sile, intelekcie. Bíazny.
Skoro sÜ tacy odwaßni, dlaczego nie zadajÜ pyta§?
Dlaczego prawda przykryta jest mgíÜ, a bíazen nie dmucha by chmurë
rozwiaç? Po co ta komedia, po co ten dramat? C¢ß nam z wolnej woli gdy
wszystkie moßliwoûci wykorzystane? Dlaczego kocham i dobro i zío?
Pyta§ tysiÜce. Lecz, czy znajdë ludzika, kt¢ry odpowie na jedno z nich?
Potok swych sí¢w juß wstrzymujë,
Bo jeûli bëdë pisaí dalej
Nikt mnie juß nie uratuje.

Masa
29.04.1999
(23.10)






To co sië przed chwilÜ wydarzyío,
Na zawsze me ßycie odmieniío.
Juß nigdy nie okíamië nikogo,
Juß nigdy nie skaßë tak srogo.
W zamian za to poûwiëcenie
Niech B¢g pewnej osobie da mocne lûnienie.
Przeze mnie on cierpi katusze,
A ja cieroië za niego - bo muszë;
SilnÜ wolë on ma, lecz dodaj jej PANIE,
By nie nadszedí ranek gdy on juß nie wstanie.
Nie wiem co wtedy zrobië,
Teraz teß nie wiem co z sobÜ robië.
Najblißsze czyny bëdÜ dla niego,
Nie waßne czy warte wyszilenia tego.

Masa
06.05.1999
(9.55)




"Moje epitafium #3"

Zar¢wno przed faktem jak i po fakcie sÜ zbëdne. °adna mowa i tak nie
zmyje ludzkiej ciekawoûci. Jednak dopiero po zaistniaíej sytuacji zbieramy
doûwiadczenie.

Masa
06.05.1999
(10.31)




Runëíy me marzenia
Runëía ma síawa
Runëíy wraßenia
Speíniía obawa.

Nadeszío cierpienie
Nadeszía ma jesie§
Wyrwaía speínienie
I spadíy liûcie, choç to nie wrzesie§.

Spuszczona gíowa
Jak uschíe drzewo
Oziëbía mowa
Bez ruch¢w - ßwawo.

Nadejdzie zima
Ogarnie chí¢d
òmierç juß sië ima
Opuszczë brud.


Masa
07.05.1999
(21.25)




Jest jakaû kartka
Jest jakiû punkcik
Jest jeden st¢í
Farby sÜ dwie

Czarna jest kartka
Jasny jest punkcik
Na stole rzeczy
Czarna i biaía - farby sÜ dwie

Otchía§ zbyt dußa
Wyjûcie zbyt maíe
Ze sobÜ zíÜczone
Farbami zagroßone

Czy zmieni sië kartka?
Czy punkcik poszerzy?
Gdy kopnë w st¢í
Uzyskam odpowied¶

Masa
07.05.1999
(22.43)





Szczery uûmiech
Wolny poûpiech
Szczere síowa
Wolna mowa

Piëkno ûwiata
Wolne lata
Wszyscy oni
Díugoûç díoni

Rëka zgiëta
Dío§ uciëta
Coû sië zlëkío
A coû pëkío


Masa
12.05.1999
(0,14)




" Uczucia "

SpadajÜcy deszcz jak íza
I píaczÜca dusza ma.
D¶wiëk rozbryzgujÜcej sië kropli wody,
Jak szlochanie; niezbyt to sië chuba ma do mody.


Uczucia spíywajÜce rynnÜ ciaía:
Miíoûç, ciÜgle jeszcze zbyt maía;
Ma bezgraniczna nienawiûç do ludzi,
Kt¢ra co ranek sië we mnie budzi.


Jest jeszcze obojëtnoûç wobec ludzkiej troski
WynikajÜce z gíupich myûli: "Jestem boski".
W jaki spos¢b mogë to powstrzymaç,
By przy okazji ßycie zatrzymaç?


Moje pytania nie naleßÜ do powaßnych,
Ale widzë je wûr¢d tych moich waßnych.
Lecz aß tak ¶le nie jest by sië z mostu rzuciç.
Teraz chociaß mam coû, czemu mogë sië poûwiëciç.


Masa
04.06.99
(11:03)


Gdy zszedíem na samo dno
Gdy ujßaíem cielesne zío
Gdy czarny czíowiek powiedziaí, ße dalej sprowadzi
Myûlaíem sobie: Co za tekst on mi tu sadzi?
Myûlaíem, ße nad wszystkim panujë, ße ja tu przewodzë
A jednak dalej wciÜß schodzë.


Masa



Zawsze sÜdziíem, ße jestem ponad wszystkie smutki
Myûlaíem wysoko o tym jaki on jest malutki
Dobrze wtedy wszystko wyglÜdaío
Jakoû sië ßyío, ûmiaío, píakaío.
I wszystko nagle stanëío pod znakiem zapytania
Wszystko zadrßaío choç miíe to byíy doznania
M¢wi sië, ße tak ma byç, ße to czëûç dobra
Ale jakße mi smutno, jaka twarz od íez mokra.
Szukam przyczyny, dokÜd odeszía?
A moße to moja osoba w ûwiat przyczyn weszía?


Masa
28.07.99
(13:04)


"Lustra"
Widzë wszystkich i wszystko.
Widzë strach, szczëûcia i smutki
Widzë kto jest wielki a kto malutki
Spostrzegam ludzkie potrzeby i chëci
Wiem juß kto m¢wi prawdë a kto coû tam krëci.
Wszyscy wewnÜtrz sië ûmiejÜ, rozmawiajÜ, radujÜ
Przyziemnymi kíopotami wcale sië nie przejmujÜ
MajÜ pod dostatkiem to czego im trzeba
Wody, wina, síodyczy i chleba
Czíowiek z czíowiekiem tak prawdziwie sië kochajÜ
I gdy trzeba pomocnÜ dío§ sobie podajÜ
Tam wszystko ma swoje kolory
Swoje talenty, osobowoûci, wzory
Tam nie ma ciemnoûci, nic od íez nie jest mokre
Zawsze jest dzie§, noc odeszía na dobre.
Lecz coû mi tu nie pasuje, coû zgrzyta i uwiera
Teraz gíupia myûl do gíowy dociera
Moße to tylko gíupie odbicie, imaginacja
A nie rzeczywistoûç, prawdziwa relacja.

Masa
28.07.99
(13.33)



"Na zawsze?"

Dlaczego dopiero tak wielkie cierpienie otwiera mi oczy?
Czemu juß nie kocham? A moße jednak?
Bo przecieß serce wciÜß ízami broczy.
Lecz dlaczego juß nie mam tych piëknych oznak?

Wirowaíem w piëknym wirze,
I dziwnym trafem wyskoczyíem.
Usíyszaíem jakieû gíosy. Gíosy síyszë.
Powolutku oczy otworzyíem.

Wszedíem trochë wyßej,
Coû ujßaíem, chyba smutek.
Zszedíem nißej.
Jakße smutno byío mi z powodu tych prawdziwych nutek.

Lecz najgorszÜ ûwiadomoûç pojÜíem,
I ¶r¢dío swych problem¢w zrozumiaíem,
Gdy do rÜk síowo wziÜíem.
Pisaíem, myûlaíem i wiarë raz jeszcze straciíem.


Masa


Wisi sobie trup na linie,
Nic nie robi tylko kimie;
Lina z ludzi ukrëcona,
Rëka w krwi teß umoczona;
Wíosy díugie, rozpuszczone,
úzami czíowieka zroszone;
Wzrok na ziemië ma spuszczony,
A kark dawno juß skrëcony.
Wok¢í trupa stojÜ inni,
Tak jak wisielec niewinni;
Gíowy pospuszczane majÜ,
To poznaç po sobie dajÜ.
Sztuczne pytania zadajÜ,
A przecieß dobrze go znajÜ.
Jak wiszÜcy na imië ma?
Tym trupem jestem teraz ja.


Masa
03.05.1999
(23:31)






Stworzyíem mojÜ voodoo laleczkë.
Kocham jÜ, codziennie wkíadam w teczkë.
Istota maía, szara, szmaciana;
I dobrze ße ßyciem nie zbrukana.

IgieíkÜ przebijam maíe serce
By udziaí chciaía wziÜç w mojej gierce.
Krew jednak z jej piersi nie wypíywa.
Dziwne, íza po mojej twarzy spíywa.

Ja i ona razem przez naturë,
Stworzyliûmy wíasnÜ subkulturë;
Wsp¢lnie z sobÜ sië uzupeíniamy,
Durzych problem¢w raczej nie mamy.

To ona podaje pomocnÜ dío§,
I opatruje zakrwawionÜí skro§.
W swym magicznym ûwiecie spoczywamy,
Rzeczywistoûç? Nie. Nie zarzywamy.


Masa
10/11.05.1999
(11:09)

------------------------------------------------------------------------------

Marilyn Manson lyrics:

"THE MINUTE OF DECAY"
THERE'S NOT MUCH LEFT TO LOVE
TOO TIRED TODAY TO HATE
I FEEL THE EMPTY
I FEEL THE MINUTE OF DECAY
I'M ON MY WAY DOWN NOW, I'D LIKE TO TAKE YOU WITH ME
I'M ON MY WAY DOWN
THE MINUTE THAT IT'S BORN
IT BEGINS TO DIE
I'D LOVE TO JUST GIVE IN.
I'D LOVE TO LIVE THIS LIE
I'VE BEEN TO BLACK AND BACK
I'VE WHITED OUT MY NAME
A LACK OF PAIN, A LACK OF HOPE
A LACK OF ANYTHING TO SAY
THERE IS NO CURE FOR WHAT IS KILLING ME
I'M ON MY WAY DOWN
I'VE LOOKED AHEAD AND SAW A
WORLD THAT'S DEAD
I GUESS THAT I AM TOO.


"THE BEAUTIFUL PEOPLE"
I DON'T WANT YOU AND I DON'T NEED YOU
DON'T BOTHER TO RESIST, I'LL BEAT YOU
IT'S NOT YOUR FAULT THAT YOU'RE ALWAYS WRONG
THE WEAK ONES ARE THERE TO JUSTIFY THE STRONG
THE BEAUTIFUL PEOPLE, THE BEAUTIFUL PEOPLE,
IT'S ALL RELATIVE TO THE SIZE OF YOUR STEEPLE
YOU CAN'T SEE THE FOREST FOR THE TREES.
AND YOU CAN'T SMELL
YOUR OWN SHIT ON YOUR KNEES
HEY YOU, WHAT DO YOU SEE?
SOMETHING BEAUTIFUL, SOMETHING FREE?
HEY YOU, ARE YOU TRYING TO BE MEAN?
IF YOU LIVE WITH APES, MAN, IT'S HARD TO BE CLEAN
THERE'S NO TIME TO DISCRIMINATE,
HATE EVERY MOTHERFUCKER
THAT'S IN YOUR WAY
THE WORMS WILL LIVE IN EVERY HOST
IT'S HARD TO PICK WHICH ONE THEY EAT MOST
THE HORRIBLE PEOPLE, THE HORRIBLE PEOPLE
IT'S AS ANATOMIC AS THE SIZE OF YOUR STEEPLE
CAPITALISM HAS MADE IT THIS WAY,
OLD-FASHIONED FASCIZM
WILL TAKE IT AWAY


"1996"
ANTI CHOICE
ANTI GIRL
I AM THE ANTI-FLAG UNFURLED
ANTI WHITE AND ANTI MAN
I GOT THE ANTI-FUTURE PLAN
ANTI FASCIST
ANTI MOD
I AM THE ANTI-MUSIC GOD
ANTI SOBER
ANTI WHORE
THERE WILL NEVER BE ENOUGH OF ANTI MORE
I CAN'T BELIVE IN THE THINGS
THAT DON'T BELIVE IN ME
NOW IT'S YOUR TURN TO SEE MISANTROPY
ANTI PEOPLE NOW YOU'VE GONE TOO FAR
HERE'S YPUR ANTICHRIST SUPERSTAR
ANTI MONEY
ANTI HATE
ANTI THINGS I FUCKED AND ATE
ANTI COP
ANTI FUN
HERE IS MY ANTI-PRESIDENT GUN
ANTI SATAN
ANTI BLACK
ANTI WORLD IS ON MY BACK
ANTI CAY AND ANTI DOPE
I AM THE FAGGOT ANTI-POPE
ANTI PEACE
ANTI LIVE
ANTI HOUSBAND, ANTI WIFE
ANTI SONG AND ANTI ME
I DON'T DESERVE A CHANCE TO BE


"TOURNIQUET"
SHE'S MADE ON HAIR AND BONE AND LITTLE TEETH
AND THINGS I CANNOT SPEAK
SHE COMES ON LIKE A CRIPPLED PLAYTHING
SPINE IS JUST A STRING
I WRAPPED OUR LOVE IN ALL THIS FOIL
SILVER-TIGHT LIKE SPIDER LEGS
I NEVER WANTED IT TO EVER SPOIL
BUT FLIES WILL ALWAYS LAY THEIR EGGS
TAKE YPUR HATRED OUT OF ME
MAKE YOUR VICTIM MY HEAD
YOU NEVER EVER BELIEVED IN ME
I AM YOUR TOURNIQUET
PROSTHETIC SYNTHESIS WITH BUTTERFLY
SEALED UP WITH VIRGIN STITCH
IF IT HURTS JUST TELL ME
PRESERVE THE INNOCENCE
I NEVER WANTED IT TO END THIS WAY
BUT FLIES WILL LAY THEIR EGGS

------------------------------------------------------------------------------
******************************************************************************

WIZJA
`````

"Wizja ûwiata doskonaíego"

Mam pewnÜ wizjë. Wizjë, kt¢ra w snach wyglÜda caíkiem ciekawie, maío
tego, nawet na jawie wyglÜda wspaniale. C¢ß jest tÜ wizjÜ? Co to za
wyobraßenie? To wizja ûwiata ale nie tego codziennego, pospolitego lecz ûwiata
doskonaíego.
Wyobra¶my sobie planetë, na kt¢rej wszystko jest idealne. Ludzie sÜ
zdrowi, wysportowani i dziesiëç razy inteligentniejsi niß Ziemianie. Ich
mÜdroûç pozwala im na idealne ßycie, nie tylko swoje ale r¢wnieß otoczenia.
Lekarze wymyûlili juß lekarstwa na wszystkie choroby i wíaûnie wynale¶li
sposub na przywracanie wzroku niewidomym. WiedzÜ teß jak przywracaç czucie w
ko§czynach niepeínosprawnym.
Na planecie Aimeiz nie istnieje ciëßka praca fizyczna. Do tych cel¢w
zatrudniane sÜ slecjalne roboty, kt¢re wykonujÜ swoje zadania szybko nawet tam
gdzie dla czíowieka istniaíoby jakiekolwiek zagroßenie.
Na Ameizie nie istnieje takße pojëcie bezrobocia. Wiëkszoûç istot pracuje
intelektualnie a reszta wykonuje lekkie prace fizyczne (przy obsíudze robot¢w)
Praca nie jest wykonywana dla pieniëdzy (pieniÜdze na tej planecie takße nie
istniejÜ) lecz z miíoûci oraz w imië zasady "coû dla og¢íu". Kaßdy pracownik
jest fachowcem w swoim zawodzie i wykonuje swoje zajëcie rzetelnie i z
nadziejÜ, ße to posíußy innym.
W sklepach wszystko rozdawane jest za darmo, gdyß nikt nie jest zachíanny i
bierze tylko tyle ile w danej chwili potrzebuje. W zwiÜzku z tym nie ma
zíodzieji i w og¢le nie ma przestëpstw. Dlatego Policjë zastëpujÜ tam Síußby
Pomocnicze (SP), kt¢rych zadaniem jest og¢lna pomoc wszystkim obywatelom.
ZresztÜ nie istniejÜ wcale ßadne instytucje kontrolujÜco-nadzorcze gdyß caía
planeta to jedna wielka kraina. Nie ma granic, nielegalnych emigrant¢w,
przemytu. Kaßdy w kaßdej chwili moße wsiÜûç do samolotu (gdzie nie sÜ
wymagane bilety) by udaç sië do kumpla zamieszkujÜcego odlegíy kontynent na
drugim ko§cu ûwiata. Tu nie ma polityk¢w ani wybor¢w gdyß ci nie sÜ potrzebni.
Sejm i senat to dwa najpopularniejsze kabarety, z kt¢rych relacje
transmitowane sÜ raz lub dwa razy w tygodniu. I tak nikt tego nie oglÜda
poniewaß wszyscy mieszka§cy sÜ szczëûliwi, zawsze uûmiechniëci i nie
potrzebujÜ tego krapu. Zamiast oglÜdaç telewizjë (kt¢ra jest tylko i
wyíÜcznie miíym dodatkiem do wszystkich wynalazk¢w) przeciëtny Amezianin woli
pospacerowaç na ûwießym powietrzu i spotkaç sië ze znajomymi. A powietrze jest
zawsze ûwieße i czyste. Nie ma ßadnych zanieczyszcze§ gdyß na wszystkie
tíumiki nakíadane sÜ specjalistyczne ko§c¢wki, kt¢re zwiëkszajÜ moc pojazd¢w a
przy okazji zamieniajÜ ûmierdzÜce spaliny na czysty tlen.
W doskonaíym ûwiecie nie istnieje ßaden kodeks praw i rozporzÜdze§. Po
prostu nie jest on potrzebny. Przykíadem peínej wolnoûci niech bëdzie taka
marihuana. Jest ona og¢lnie dostëpna i jeßeli ktoû ma ochotë to bardzo proszë
ale wszyscy wiedzÜ, ße nie warto tym syfem sië zatr¢waç.
Nikt na tej planecie nie wie co to sÜ przejawy nietolerancji i upokorzenia.
Wszystkimi kieruje miíoûç i szacunek dla drugiej istoty.
W zwiÜzku z tym, ße nie istniejÜ pieniÜdze nie ma podziaíu
spoíecze§stwa na warstwy klasowe. Nie ma biednych ani bogatych. Poziomem
ßycia kieruje aktualna potrzeba istnienia.
Prawie wszystkie dni na Ameizie sÜ pogodne i síoneczne a nawet jeßeli
pada deszcz to tylko taki romantyczny, podczas kt¢rego wybuchajÜ
najwspanialsze uczucia.
A jak na idealnej planecie wyglÜda miíoûç? Jest oczywiûcie doskonaía. Zawsze
jakoû tak sië skíada, ße pierwsza miíoûç jest odwzajemniona, wspaniaía i
niepowtarzalna. I zawsze jest tak, ße osoba z kt¢rÜ dzielimy miíoûç jest tÜ
jedynÜ oraz "na caíe ßycie".
Wszyszcy mieszka§cy sÜ utalentowani w jakimû kierunku. Wszyscy takße
lubiÜ oglÜdaç i bez ßadnej zazdroûci zachwycaç sië píodami talentu swoich
znajomych.
Caíy Aimeiz jest doskonaíy i nie moßna mu niczego zarzuciç. Zar¢wno
w sprawach bíachych jak i bardzo istotnych (np. kontakty miëdzy ludzimi)
jest to planeta-ideaí.
A teraz wracamy do rzeczywistoûci. Wyßej opisana planeta jest tylko
pozornie doskonaía. Szczerze wam powiem, ße jak to sobie wyobraßam, to myûlë
iß Aimeiz jest chory. Coû tam zgrzyta. Doskonaíy ûwiat mamy na codzie§.
Planeta-ideaí to trzecia planeta od Sío§ca, wystarczy tylko trochë chëci i
wysiíku by upiëkszyç szarÜ rzeczywistoûç. Teraz Ziemia takße jest wspaniaía i
naprawdë wiele nas uczy np. skÜd znalibyûmy wartoûç dobra nie wiedzÜc co to
zío.
Mam nadziejë, ße bëdziecie o tym pamiëtali gdy przypadkiem ogarnÜ was
sceptyczne uczucia zwiÜzane z istnieniem. A byç moße chcecie o tym z kimû
porozmawiaç? Jeßeli tak to piszcie na m¢j adres (znajdziecie go w dziale
"Kontakty").


Masa

******************************************************************************

KONTAKTY
````````

ÙÙ ÙÙ ÙÙÙ ÙÙ ÙÙÙ
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù ÙÙ Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù ÙÙ ÙÙ Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù ÙÙ Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù ÙÙ Ù ÙÙ ÙÙ Ù ÙÙÙ Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù ÙÙ Ù ÙÙ Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
ÙÙ Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù Ù
ÙÙ ÙÙ Ù Ù Ù ÙÙ Ù Ù
Ù ÙÙ Ù Ù Ù Ù ÙÙ Ù Ù
Maksymiuk Marcin Ù Ù Ù Ù Ù Ù ÙÙ
Czosn¢wka 68a Ù Ù ÙÙ ÙÙ
21-500 Biaía Podlaska Ù Ù
woj. lubelskie Ù
REALY 100% answer! robertd@sim.pl (czasami dziaía)
------------------------------------------------------------------------------
******************************************************************************

















































































































































































































@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii@@@@@@@@@@
@@@@@@@i i@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i i@@@@@@@@@
@@@@@@@@i iii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i ii@@@@@@@@@
@@@@@@@i ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii iii@@@@@@@@
@@@@@@@ii iii@@@@@@@@@@@@@@@@@iiiiiiiii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@iii ii@@@@@@@@@@
@@@@@@@@iiii ii@@@@@@@@@@@@@@@@i i@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii i@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@ii ii@@@@@@@@@@@@iii iii@@@@@@@@@@@@@@iii i@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@iii i@@@@@@@@@@i i@@@@@@@@@@@ii i@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@i ii@@@@@@@@i i@@@@@@@@iii ii@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@ii i@@@@iii iii@@@@i iii@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@i i@@i i@@i iii@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@i ii ii ii@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i o o i@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii o o o o ii@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@i o o o o i@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@i o o o o i@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@i o o o o i@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@i o o l o o i@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@ii o l o ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii l ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii l l ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i u l l u i@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i u ll u i@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@i uu uu i@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii u u ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii uuu uuu ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii u u ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii uuuuuu ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ii ii@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
@@@@@iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii@@@@@@
ii ii
ii ii
ii TO DO HIDDEN PART ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
ii ii
iii
i



















































































 


******************************************************************************
HIDDEN PART
******************************************************************************

8888 8888888
888888888888888888888888
8888:::8888888888888888888888888
8888::::::8888888888888888888888888888
88::::::::888:::8888888888888888888888888
88888888::::8:::::::::::88888888888888888888
888 8::888888::::::::::::::::::88888888888 888
88::::88888888::::m::::::::::88888888888 8
888888888888888888:M:::::::::::8888888888888
88888888888888888888::::::::::::M88888888888888
8888888888888888888888:::::::::M8888888888888888
8888888888888888888888:::::::M888888888888888888
8888888888888888::88888::::::M88888888888888888888
88888888888888888:::88888:::::M888888888888888 8888
88888888888888888:::88888::::M::;o*M*o;888888888 88
88888888888888888:::8888:::::M:::::::::::88888888 8
88888888888888888::::88::::::M:;:::::::::::888888888
8888888888888888888:::8::::::M::aAa::::::::M8888888888 8
88 8888888888::88::::8::::M:::::::::::::888888888888888 8888
88 88888888888:::8:::::::::M::::::::::;::88:88888888888888888
8 8888888888888:::::::::::M::"@@@@@@"::::8w8888888888888888
88888888888:888::::::::::M:::::"@a@":::::M8i8888888888888888
8888888888::::88:::::::::M88:::::::::::::M88z88888888888888888
8888888888:::::8:::::::::M88888:::::::::MM888!888888888888888888
888888888:::::8:::::::::M8888888MAmmmAMVMM888*88888888 88888888
888888 M:::::::::::::::M888888888:::::::MM88888888888888 8888888
8888 M::::::::::::::M88888888888::::::MM888888888888888 88888
888 M:::::::::::::M8888888888888M:::::mM888888888888888 8888
888 M::::::::::::M8888:888888888888::::m::Mm88888 888888 8888
88 M::::::::::::8888:88888888888888888::::::Mm8 88888 888
88 M::::::::::8888M::88888::888888888888:::::::Mm88888 88
8 MM::::::::8888M:::8888:::::888888888888::::::::Mm8 4
8M:::::::8888M:::::888:::::::88:::8888888::::::::Mm 2
88MM:::::8888M:::::::88::::::::8:::::888888:::M:::::M
8888M:::::888MM::::::::8:::::::::::M::::8888::::M::::M
88888M:::::88:M::::::::::8:::::::::::M:::8888::::::M::M
88 888MM:::888:M:::::::::::::::::::::::M:8888:::::::::M:
8 88888M:::88::M:::::::::::::::::::::::MM:88::::::::::::M
88888M:::88::M::::::::::*88*::::::::::M:88::::::::::::::M
888888M:::88::M:::::::::88@@88:::::::::M::88::::::::::::::M
888888MM::88::MM::::::::88@@88:::::::::M:::8::::::::::::::*8
88888 M:::8::MM:::::::::*88*::::::::::M:::::::::::::::::88@@
8888 MM::::::MM:::::::::::::::::::::MM:::::::::::::::::88@@
888 M:::::::MM:::::::::::::::::::MM::M::::::::::::::::*8
888 MM:::::::MMM::::::::::::::::MM:::MM:::::::::::::::M
88 M::::::::MMMM:::::::::::MMMM:::::MM::::::::::::MM
88 MM:::::::::MMMMMMMMMMMMMMM::::::::MMM::::::::MMM
88 MM::::::::::::MMMMMMM::::::::::::::MMMMMMMMMM
88 8MM::::::::::::::::::::::::::::::::::MMMMMM
8 88MM::::::::::::::::::::::M:::M::::::::MM
888MM::::::::::::::::::MM::::::MM::::::MM
88888MM:::::::::::::::MMM:::::::mM:::::MM
888888MM:::::::::::::MMM:::::::::MMM:::M
88888888MM:::::::::::MMM:::::::::::MM:::M
88 8888888M:::::::::MMM::::::::::::::M:::M
8 888888 M:::::::MM:::::::::::::::::M:::M:
888888 M::::::M:::::::::::::::::::M:::MM
888888 M:::::M::::::::::::::::::::::::M:M
888888 M:::::M:::::::::@::::::::::::::M::M
88888 M::::::::::::::@@:::::::::::::::M::M
88888 M::::::::::::::@@@::::::::::::::::M::M
88888 M:::::::::::::::@@::::::::::::::::::M::M
88888 M:::::m::::::::::@::::::::::Mm:::::::M:::M
8888 M:::::M:::::::::::::::::::::::MM:::::::M:::M
8888 M:::::M:::::::::::::::::::::::MMM::::::::M:::M
888 M:::::Mm::::::::::::::::::::::MMM:::::::::M::::M
8888 MM::::Mm:::::::::::::::::::::MMMM:::::::::m::m:::M
888 M:::::M::::::::::::::::::::MMM::::::::::::M::mm:::M
8888 MM:::::::::::::::::::::::::MM:::::::::::::mM::MM:::M:
M:::::::::::::::::::::::::M:::::::::::::::mM::MM:::Mm
MM::::::m:::::::::::::::::::::::::::::::::::M::MM:::MM
M::::::::M:::::::::::::::::::::::::::::::::::M::M:::MM
MM:::::::::M:::::::::::::M:::::::::::::::::::::M:M:::MM
M:::::::::::M88:::::::::M:::::::::::::::::::::::MM::MMM
M::::::::::::8888888888M::::::::::::::::::::::::MM::MM
M:::::::::::::88888888M:::::::::::::::::::::::::M::MM
M::::::::::::::888888M:::::::::::::::::::::::::M::MM
M:::::::::::::::88888M:::::::::::::::::::::::::M:MM
M:::::::::::::::::88M::::::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::::::::::::M::::::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::::::::::::M::::::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::::::::::M::::::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::::::::::M::::::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::::::::M:::::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::::::::M:::::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::::::M::::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::::::M::::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::::M:::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::::M:::::::::::::::::::::::MMM
M:::::::::M::::::::::::::::::::::MMM
MM:::::::M::::::::::::::::::::::MMM
MM::::::M:::::::::::::::::::::MMM
MM:::::M:::::::::::::::::::::MMM
MM::::M::::::::::::::::::::MMM
MM:::M::::::::::::::::::::MMM
MM::M:::::::::::::::::::MMM
MM:M:::::::::::::::::::MMM
------------------------------------------------------------------------------


sexsexsexsexsexse
sexsesexsexsexsexsexs
sexsexsexsexsexsexsexse
sexsexsexsexsexsexsexsexsex
sexsexsexsexsexsexsexsexsexsex
sexsexsexsexsexsexsexsexsexsexs
sexsexsexsexsexsexsexsexsexsexsex
sexsexsexsexsexsexsexsexsexsexsexse
sexsexsexsexsexsexsexsexsexsexsexsex
exsexsexsexsexsexsexsex sexsexsexsex
sexsexsexsexsexsexsexs sexsexsexse
sexsexsexsexsexsexsex sexsexsex
sexsexsexsexsexsex sexsexsx
sexsexsexsexsexx sexsexs x
sexsexsexsexsex-****. .***-sexsexs sexs
sexsexsexsexsex sexsex sexsexs
sexsexsexsexsex sexsex sexsexsexs
sexsexsexsexsex sexse sexsexsexse
sesexsexsexsexs --sexsex- sexse sexsexsexse
xsexsexsexsexse sexs sexse sexsexsexs
sexsexsexsexsexse sexse sexsexsexse
sexsexsexsexsexsexs sexse sexsexse
sexsexse sexsexs ixx sexse
sexsex sexsexs i sex
sexs sexsexs i x
sex sexsex x x
x sexsex x x
x sexse xx
sex sex x
sexsexs xx x
sexsexsex x x x x
sexsexsexsexse x (o
sexsexsexsexse x x
sexsexsexsexse x x (o) x x
sexsexsexsexse x x x x
sexsexsexsex x x x x
sexsexsexsex x x x xx
sexsexsexse x x x x
sexsexsexse x x x x x
sexsexsexs x x
sexsexsexs x x
sexsexsex x x
sexsexsex x x
sexsexsex x x
sexsexse x x
sexsexse x x
sexsexs x x
sexsex sexsexse x x
sexsexsexsexsexs x
sexsexsexsexse x
sexsexsexsex o x
sexsex x
x x
x x
x x
x Y x
x x x
x x x
x x x
x sexsexsex x
x sexsexsexsexsx exsex
x sexsexsexsexsexs sexx
x sexsexsexsexsexsexs xx
x sexsexsexsexsexsexse x
x sexsexsexsexsexsexsexs
x sexsexsexsexsexsexsexse
sexsexsexsexsexsexsexsex
sexsexsexsexsexsexsexse
x sexsexsexsexsexsexsexs
xx sexsexsexsexsexsexsexs
sex sexsexsexsexsexsexsex
sex sexsexsexsexsexsexse
sexs sexsexsexsexsexsexs
sexse sexsexsexsexsexse
sexsex sexsexsexsexsexse
sexsex sexsexsexsexsexs
sexsexs sexsexsexsexsex
sexsexs sexsexsexsexse
sexsexse sexsexsexsexs
sexsexsex sexsexsexsex
sexsexsexs sexsexsexse
sexsexsexs sexsexsexse
sexsexsexse sexsexsexs
sexsexsexs sexsexsexse
sexsexsexse sexsexsexse
sexsexsexse sexsexsexse
sexsexsexse sexsexsexs
sexsexsexse sexsexsexse
sexsexsexsex sexsexsexse
sexsexsexsex sexsexsexse
sexsexsexsex sexsexsexsex
sexsexsexse sexsexsexsex
sexsexsexse sexsexsexsex
sexsexsexs sexsexsexsex
sexsexsexs sexsexsexse
sexsexsex sexsexsexse
sexsexse sexsexsexs
sexsexse sexsexsex
sexsexs sexsexse
sexsex sexsexs
sexsex sexsexs
sexsex sexsex
exsex sexse
sexsex sexsex
sexsex sexsex
sexsexs sexsexx
sexsexsex sexsexse
sexsexsexse sexsexsexse
sexsexsexsexs sexsexsexsex
sexsexsexsexse sexsexsexsex
sex sexsexsex sexsexsexsex
x sexsexse xx sexsexse
x sexsex
sexse
sexse
sexse
sex
xx
xx


******************************************************************************




:AMMMMMMMMMMMMA:
:AMMMMMMMMMMMMMMMMMMA:
:AMMMMMMMMMHHHHHMMMMMMMMA:
:AMHMMMMHHMHIHHIMMMHMMMMHHA:
:AM'MMMMMMHHIHHHIMMMMMIMMHHHH:
AM:IMMMMMHHIHIHHHIMMHHHHHHHHHH
AMIIHMMMMMHIHHHIHHIHHHHHHHHHHHH:
MMIHHMMMMMHHIHHHIHHHHHHHHHHHHHHH
AMMMMMHHHHHHI;;;;;;;IHHHI;;IHHHHH
MMMMHIIII;":AMMMMA ,[[, HH
MMMMHII; AW"'''' :: HH
IHHIHIII;:'' ,GFMF[ [MM[: IH
AHHIHII;::': ";[P,[ ;; :::: IH
IHHHIHII;;:: :[;: ;H
AHHHHHII;;;:: : : [ : ;H
IHHIIHI:[;;;:: ; ; ; , , IH
IHHIIHH:[;;;: ; ;: ':"::" '; IH
IHHIIHI:[;;: ::: ; ,,,, ' HH
:IHHHIHHMMA;::: [;;""""""[; AMI
;IHHHHIIHMM;: : : ;;[,,,,[; HHI
IIHHMMHHIHHM;:: '"""' AMHI
IIHHMMHMHHIIIM;:: AMMHI
IHHHMMHMHMHHHIHI;:: :AMMMHI
IHHHMMMMHMMHHHII;;;;:: :,;; MMMHHI
IHHHMMHHHHMMHHHI;:";;;;;;" MMMIH'
;IHHMMHMMMMHF"HHII MMMHH
IHHMMHV;;:: HHII;: : MMHHI
IHHMV;;::: HHII;: : : MMHI;
IHMV;;:: : "HII;: :: MMI;
:IHV;:: : 'HI: :: MM;
IHV;:: : HA;: : "'
IV;:: : : "II;: ;
:IH;:: : III;: ;
IH;;::: : ;;;I: ;
HV;::: : : ';;;HI: '
;M;;:::: : ';;;HI: '
MH;;:::: : ';;HI: ;
IM;;;::: : :[; ';I"I: ;
M;;;::: : : [;;,: ' : '
;;:::: : ::'' : ':
;;::: : : ': :
:;;:: : :: ':'
;;:: : : : '':
;;:: : : :;,:
;;:: : :: ;[[[,:
:;;:: : : ;;[[[;':
;;:: : : [:: : : ;[[[[;;[,
;:: : [;;;: : :, [[[[['[[;
;:: : :M;;: : :,[ [[[[ [['
;:: : [;;;: : :, [[[[['[[
;:: : :M;;: : :,[ [[[[ [[
;: : "[:: : ::[ ;[' ;[
;: : "[: : ::[ :' :'
:: :: : ", :::;[ :' :;
: :: ': : :::;[ ::' :;
:: ; : : ::::;[:,,::;;I' ;;
;;:;: : : : :::::::: '""' I[[;"'
;;;:: : : '::::' ;
";;;:: : : :
;;;:: : : : ;
";;;::: : :
';;;;::: : : ': ;
';;;;::: :
";;;:::: : : ;
';;:::: : :
';;::: ' ;
M;:::: : ':
MMMI;:::: : ;
MMMMMA;::: :
AHHMMMMHA;:::: : ;
:MHHMMMMMMMA;: ' :
AHHHMMM;"TTTTL: : ;
AHHHHHHMMLLLLLH ': :
:MHHH:::;HHMMMMMA: : ;
:AHHH:::HH;;;;;MMM;: :
:MHH;: ;;;;;MMM:: : : ;
:MH;: : ';;;;MMM:: ': ':
,H;: ';;;MMM::: :':' ;
,;: : : : ;;;Y;H:: :
,;: : : : ';;;:; : : ; ;
[;:: : ;;:; ; ; ;
,;::: : : ; :; ; ; ;
,;;: : : : ; :; ; ;
[;:: : : : ' ;:;" ;
,;:: : : : : ':' ;
[;: : : : : : :
;;:: : : : : : ;
';;: : : : : : : : :;
;::: :: : : ::: :: : : ;
';:: ::: ::::::;: : : :
[;::::::::;;:;;:: : ;
[[: ::::;;:;;:: :
;;;;::::[[;;:: : : ;
;;;;;:[[[::: : : :
;;;[[[:: : : : : ;
;:[[::::: :: : :
[[:;:::: : : : ;
;[;;;;: :: :
;[;;;:;: :: : : : ;
;[;;;;[: : : :
;[;;;:;: :: ;
;;[;;;: : : :
:;:[;;::: : ;
;;:[;::: :: : :
;::[;;: : : : ;
;:[;; :: : `:
;:[;;:: : : : ;
;[;;: : : :
;[;;: :: : : ;
;[;; : :
;[;;: :: : :
;[;: ::: : ;
;[;;: :: : : :
;;[;: : : : :: :: ;
;:[;:: : :: :
;:[;::: ::: : ;
;:[;:: : : :: :
;:[;:: : : : ;
;;:;[::;: : :
;;:;[::;:: : : ;
;;:;[;;;:: ::''
;;::[;;;[:: : : '' ;
:;;::[;;[[:: : ''
;;:::[[;[[:: ' ;
:;:;: [[[;;: : : ;
;::;: [[[;:: ;
;::;: [[;::: : : ;
:;;:::[[[;;: :: ;
;;::;:[[;;; : : : ;
;;:::;[[;;; :
;;:;:[[;;;: : ;
;::;:[[;;;: :
;:;:;[;;;: : : : ;
';;:[[;;;: : : ;
;;:[[;;::: :
;;:[[;;:: ;
';;[;;:: :
;;[;;: : :: ;
;;[;;;:: : : :
';;[;;::: : :: ;
;;[;;;: : :
';[;;;:: : :: ;
;[[;;:: : :
;;[;;;: : ;
;:[[;;:: :
;:;[[;: : ;
;::[[;:: :
;::[[;: : : ;
;: ;[;;::
;: [;;:;: : ;
:;: [;;:: :
;;: :[;;:: ;
:;;:: [;:: :
:;;::::[;: : ;
;;::: [;: ::
';:::::;[;:;: : ;
':::::[: ;::
':::[ :[: ;
';: [: :
:[: [:: ;
:;: :;;: : '-:
[::; :[;: :-'
;::;: :;;: : :
';::::;::"[: : '
':: : : :' : : ;
':: : : ::
': : : : : ;
': :: : ;
': : : : ;
-:: : ':
: :: : ''--::
': : : -: ':
-:: :: : ': '-'
'-:: ': ': ':'
''-''-'''


******************************************************************************




















































END.

loading
sending ...
New to Neperos ? Sign Up for free
download Neperos App from Google Play
install Neperos as PWA

Let's discover also

Recent Articles

Recent Comments

Neperos cookies
This website uses cookies to store your preferences and improve the service. Cookies authorization will allow me and / or my partners to process personal data such as browsing behaviour.

By pressing OK you agree to the Terms of Service and acknowledge the Privacy Policy

By pressing REJECT you will be able to continue to use Neperos (like read articles or write comments) but some important cookies will not be set. This may affect certain features and functions of the platform.
OK
REJECT